Był Ketlingiem w "Panu Wołodyjowskim", "Wielkim Szu", karciarzem Erykiem w dwóch częściach "Sztosu"... Na swoim koncie ma kilkadziesiąt ról filmowych i tyleż samo teatralnych. Za swoją działalność dostał kilkanaście odznaczeń i wyróżnień. Nazbierało się tego od 1964 roku... Jednak tak utytułowany i uwielbiany przez miliony Polaków aktor ma już dość wszystkiego.
Punktem zwrotnym w jego życiu było rozstanie z Małgorzatą Potocką, szefową Teatru Sabat. Była jego jedyną żoną - wytrzymali razem ponad 5 lat. W 2015 r. rozwiedli się.
I właśnie od roku coś złego dzieje się z panem Janem. Aktor zaszył się w miejscowości Krzewęt pod Kowalem na Kujawach i nie chce słyszeć o powrocie do Warszawy. Ma tam ranczo nad jeziorem, przyjaciół, gosposię...
- Zaplanowałem już swój pogrzeb. W moim Kowalu powstanie grób rodziny Nowickich wymyślony przez pana Janka. Z drzewami posadzonymi przeze mnie. I na ławce wypiję tam niejedną półlitrówkę... - opowiadał nam Nowicki. Wszystkie swoje pamiątki oddał natomiast miejscowej straży pożarnej. Na minimuzeum.
Niektórzy mówili, że mu przejdzie, iż nie wytrzyma nudnego życia na wsi. Jednak nic z tych rzeczy. Legenda kina ma już dość swojej profesji i kończy swoją karierę. Definitywnie. - Ja już się skończyłem. Z pytaniami odnośnie do grania proszę dzwonić do innych. Mnie to już nie interesuje. Proszę już do mnie nie dzwonić... - wyznał "Super Expressowi" Nowicki.
Zobacz także: Kuba Wesołowski po raz pierwszy zostanie ojcem