- Otworzymy sezon w Metropolitan Opera! W kulturze amerykańskiej to chyba jedno z najważniejszych wydarzeń w kulturze. Zdajemy sobie sprawę, że inscenizacja budzi ogromne emocje wśród widzów, ponieważ postawiliśmy na współczesną interpretację Wagnera, a to nie wszystkim się podoba, ale tak jest zawsze - coś u jednych wzbudza zachwyt, a u drugich nie. - mówi nam Waldemar Dąbrowski (65 l.), dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. Właśnie tam Treliński pełni funkcję dyrektora artystycznego.
Dzięki staraniom dyrektora Dąbrowskiego doszło do ścisłej współpracy z Amerykanami. Zamówienie na "Tristana i Izoldę" złożyła Metropolitan po sukcesie, jaki Treliński odniósł w 2015 roku za sprawą "Jolanty/Zamku Sinobrodego". Przedstawienie, mimo trudnych warunków atmosferycznych panujących wtedy w Stanach, zgromadziło komplet publiczności, wzbudzając jej zachwyt.
- To jest wymiar historyczny. Cokolwiek byśmy zrobili, to jest pierwsze otwarcie przez Polaków sezonu w Metropolitan Opera - podkreśla Treliński i opowiada o spektaklu: - To jest dzieło, które zmieniło bieg muzyki. Jest tak trudne, że na świecie istnieje tylko trójka osób, które są mu w stanie podołać. W tej operze jest jakieś szaleństwo przekroczenia.
W Metropolitan Opera spektakl poprowadzi jeden z najwybitniejszych dyrygentów świata sir Simon Rattle, a wśród solistów wystąpią m.in. Stuart Skelton i Nina Stemme.
Premiera zapowiedziana jest na dzisiejszy poniedziałek.