Michał Wójcik (37 l.)
- Ja nie wiem, skąd to się wzięło, że zwierzęta mówią tylko w Wigilię. Tak naprawdę one mówią przez cały rok, a tylko my nie potrafimy tego słuchać. A problem jest na większą skalę, niż nam się wydaje, ponieważ my w te zwierzęta i się ubieramy, i je jemy i niejednokrotnie są wykorzystywane do ciężkich prac. A już w ogóle bezsensowną sytuacją jest, kiedy pies biega, każe mu się coś tam przynosić w pysku i jakieś rzeczy wykonywać, kiedy goście przychodzą. Ja myślę, że tutaj jest przysłowiowy pies pogrzebany. Pozostaje nam tylko czekać, kiedy to wszystko wybuchnie, ja bym się obawiał nie tylko nocy wigilijnej, ale każdego dnia. Dlaczego psy chodzą wzdłuż drogi, przecież normalnie mogłyby sobie wsiąść pojechać, ale nie, tu coś się kroi, ja bym się rozglądał i miał się na baczności.
Marcin Wójcik (34 l.)
- Sam przekonałem się na własnej skórze, gdyż mam w domu kota. Odezwał się w pierwszą Wigilię, którą spędzaliśmy razem i do razu przekazał mi bardzo ważną rzecz. Chodzi o to, że mój kot powiedział, że jeśli jakikolwiek pies w wigilię poprosi o biały ser, to nie można mu go dać, bo straci głos i już nigdy się nie odezwie. Po prostu, jak usłyszałem historię Waldka, to oniemiałem, kurcze przecież mój kot mógł to powiedzieć wcześniej, a tak po prostu kundel Waldka zaniemówił. Coś nieprawdopodobnego. Natomiast jeżeli chodzi o szerszy aspekt, to nie zgadzałbym się ze wszystkimi zwierzętami i z tym, co one mówią i wolałbym jednak żeby w Wigilię to politycy się uciszyli chociaż na ten jeden dzień w roku.
Waldek Wilkołek (40 l.)
- Ja akurat mam doświadczenie, bo to, że zwierzęta mówią, wiedzą wszyscy, ale one jakoś szczególnie się z tym nie ujawniają, bo nie zawsze mają coś do powiedzenia w ten szczególny dzień. Kiedyś miałem psa - takiego kundla zwykłego - i właśnie on spytał się mnie, czy nie mógłby dostać kawałka białego sera, bo nigdy nie próbował, a widział, że ja jem, a jemu nigdy jakoś nie proponowałem. Niestety po konsumpcji się zamknął w sobie i już nic więcej nie chciał, bo spróbował, nie smakowało mu i już się nie odzywał i nic nie chciał. A teraz mam problem, bo mam drugie zwierzę w domu i mam problem, bo już w zeszłym roku próbowałem z nim pogadać, ale on jest jeszcze mały i trochę sepleni, to się nie zrozumieliśmy i mam nadzieję, że w tym roku pogadamy, ale boję się, bo to jest maltańczyk i nie wiem, w jakim języku się odezwie. Boje się, że jednak będzie mówił po włosku i znowu się nie dogadamy.