Conrad Murray ostatnio zasłynął w show biznesie. Został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci gwiazdora. Po półrocznej odsiadce, były lekarz Michaela Jacksona napisał książkę "This is it!", w której wyciąga na światło dzienne wiele tajemnic króla popu. Postanowił między innymi podzielić się ze światem chorobami swojego pacjenta. - Miał zaawansowaną grzybicę, od której pękała mu skóra i tworzyły się sączące rany. Nikomu nie pozwalał się do nich zbliżyć, więc leczenie było niemożliwe - napisał w swojej książce Murray.
- Zauważyłem, że nigdy nie był głodny i rzadko cokolwiek jadł. Chyba, że siadał do wspólnego posiłku ze swoimi dziećmi. Sam nigdy nie prosił o nic do jedzenia - czytamy. Lekarz sugeruje, że Jackson cierpiał na anoreksję. Mało tego. Król podobno miał też problemy z pęcherzem. - Po iluś porankach, kiedy obudził się w łóżku nasączonym uryną, postanowiłem coś z tym zrobić. W końcu zacząłem zakładać mu na noc... specjalną prezerwatywę - relacjonuje Murray. Lekarz bawi się też w psychologa. - Bardzo pragnął zmienić swój wygląd, tak, żeby odbicie w lustrze nie przypominało mu koszmarnego dzieciństwa, w którym był molestowany i bity - czytamy w książce.
Czy Murray postąpił dobrze publikując intymne fakty z życia króla popu? Może cała jego książka to tylko próba wypromowania własnego nazwiska i zarobienia niemałej fortuny? Czy lekarza nie powinna obowiązywać przysięga Hipokratesa? Co sądzicie?
Zobacz: Michael Jackson sam był ofiarą molestowania. Jako dziecko został zgwałcony?