Przyjaźń artystów rozpoczęła się pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Wodecki akompaniował wówczas Demarczyk. Uważana za jedną z największych gwiazd polskiej sceny, pozwoliła wypłynąć na szerokie wody mniej znanemu muzykowi. Wraz z zakończeniem kariery Demarczyk zakończyła również znajomość z gwiazdami estrady, w tym z Wodeckim.
- Nawet nie wiem, gdzie mieszka. Poukładała sobie świat według własnych zasad. Zawsze była jedyna w swoim rodzaju - mówił w jednym z wywiadów pan Zbyszek.
Artystka nie umiała jednak potraktować obojętnie śmierci swojego dawnego przyjaciela. Już wcześniej była gotowa opuścić swoją samotnię w Wieliczce na wieść o chorobie Wodeckiego. Chciała przyjechać do szpitala, ale już nie zdążyła. Mimo to na pogrzebie się nie zjawiła. - Ewa jest oburzona faktem, że Zbigniewa nie pochowano tam, gdzie jego miejsce. Aleja Zasłużonych to jedyne miejsce godne tak wielkiego artysty. Jej zdaniem Wodecki był niezwykłą osobą i zasługiwał na godne siebie miejsce i w pełni ją popieram - mówi nam przyjaciel gwiazdy, dziennikarz Bohdan Gadomski.
Artystka zamierza w najbliższym czasie odwiedzić grób przyjaciela, ale chce to zrobić w swoim stylu - dyskretnie i bez rozgłosu.
Zbigniew Wodecki został pochowany we wtorek na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Zobacz także: Ostatni wywiad Wodeckiego: Nie potrafię odmówić bliźniemu