Ochroniarze pobili ukochanego Dody (galeria!)

2009-12-19 11:29

O mały włos Doda (25 l.) straciłaby swojego wielkiego przyjaciela Dominika Drygasa (32 l.). Młody architekt, który zaprojektował jej apartament na warszawskim Mokotowie, podczas imprezy w modnym stołecznym klubie niemal nie został zakatowany na śmierć. - Trzech ochroniarzy bestialsko mnie pobiło - mówi "Super Expressowi" Dominik. - Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem.

Złamany nos, podbite oczy, wybite zęby, obite nerki i żebra, skręcona noga, wybity bark, wstrząśnienie mózgu - takich obrażeń doznał Dominik.

- Poszliśmy wraz z przyjaciółmi do znanego warszawskiego klubu Utopia. Było to moje pierwsze wyjście od prawie dwóch miesięcy.

Dominik niedawno przeszedł ciężką operację związaną z rakiem żołądka.

- Po wyczerpującej chemioterapii przechodziłem depresję. Dopiero kilka dni temu znajomym udało się mnie wyciągnąć z domu. I co się stało?! Prawie straciłem życie - wyznaje nam przyjaciel Dody. - Gdy wychodziłem z toalety, zaatakowało mnie trzech ochroniarzy. Katowali mnie, kopali i bili aż straciłem przytomność. Naprawdę nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem - mówi z trudem Dominik. Wciąż ma całą opuchniętą i posiniaczoną twarz.

- Odzyskałem przytomność dopiero na dworze. Wywlekli mnie nieprzytomnego przed klub i tam dalej katowali, kopali i bili. W pewnym momencie dwóch mężczyzn mnie trzymało, a jeden bił mnie po brzuchu i twarzy. Drugi raz straciłem przytomność. Nawet się nie opierałem, mogli mnie zabić - dodaje chłopak.

Dominik jeszcze przed wakacjami był wielką miłością Dody. Razem chodzili na imprezy i wyjeżdżali na romantyczne weekendy do Paryża. Gdy dowiedziała się, że ma raka żołądka, wspierała go całym swoim sercem.

- Dominik jest bardzo osłabiony. A po tym bestialskim pobiciu ma powikłania, przecież po operacji brzuch mu się wciąż nie zagoił - wyznaje przyjaciółka Dominika. - Od pobicia wymiotuje, nic nie je, znów leży w szpitalu - dodaje nasza rozmówczyni.

Jak dowiedział się "Super Express", Dominik nie tylko został pobity, ale także okradziony.

- To prawda, skradziono mi dwa telefony i zegarek. Wszystko o wartości 30 tysięcy zł - mówi Dominik. - Sprawę zgłosiłem na policję. Mam nadzieję, że uda się złapać tych bandytów - podkreśla.

- Przyjęliśmy zgłoszenie od tego mężczyzny i wyjaśniamy okoliczności zdarzenia - mówi "Super Expressowi" podinsp. Maciej Karczyński (37 l.), rzecznik stołecznej policji. Policja przesłuchała już w tej bulwersującej sprawie pierwszych świadków - dodaje.

Sprawą pobicia już zajęła się warszawska Prokuratura Rejonowa. Oprawcom Dominika grozi do trzech lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki