- Jest pan patriotą?
Krzysztof Cugowski: - W moim przekonaniu tak, choć mogę się mylić.
- Lubimy mówić, że jesteśmy patriotami, ale czy to prawda?
- Nieraz wydaje mi się, że zarówno nasza wiara, jak i patriotyzm są fasadowe, na pokaz, ale obym się mylił.
- Rozumiem patriotyzm jako pracę, by kraj był bogatszy i lepiej się w nim żyło. Pana zdaniem...
- Patriota nie zapyta, co kraj może mi dać, tylko sam pyta, co ja mogę ofiarować krajowi. Latami traktowaliśmy państwo jako wroga, ale od 20 lat to jest nasze państwo... Choć przyznam, że nie zawsze to państwo wobec obywateli jest fair. Więc bardzo bym tego sobie życzył, żeby patriotami byli zarówno zwykli obywatele, jak i rządzący.
- W wielu krajach ze starszą od naszej demokracją do polityki idą bogaci ludzie, którzy nie muszą kurczowo trzymać się dobrej diety poselskiej. Pan jest zamożny, był politykiem, a jednak szybko stamtąd uciekł.
- Jako artysta jestem spełniony, więc pomyślałem, że może się przydam. Naprawdę wielkie nadzieje z tym wiązałem, chciałem pracować nad gruntowną reformą kraju... Niestety, dałem się nabrać, bo już po 3 dniach po wyborach zaczęło się boksowanie. Rynsztok! I robią to ludzie, którzy pochodzą z jednego pnia.
- A może artysta, człowiek bardziej wrażliwy, nie powinien angażować się w politykę?
- Tak nie uważam. Każdy ma poglądy polityczne - piekarz czy lekarz, czy ksiądz.
- Czy artysta powinien występować na festynach kandydata X lub na plakatach pana Y?
- Nie uważam tego za naganne, choć sam bym tego nie zrobił.
- Co teraz Krzysztof Cugowski, już nie polityk, może zrobić dla Polski?
- Mogę być przyzwoitym człowiekiem i chyba jestem. Gdyby ojczyzna w chwili zagrożenia wymagała jakiegoś aktu poświęcenia, tobym się na to zdobył. A tak na co dzień po prostu mogę wykonywać to, co robię, czyli śpiewać najlepiej, jak tylko umiem.
- A wybory?
- Oczywiście, że pójdę! Od 1989 roku nie opuściłem żadnego głosowania. Bo jeśli będę miał później pretensję, to przynajmniej chcę wiedzieć, do kogo.