Patrycja mieszka na wsi kilkanaście kilometrów od Tucholi (woj. kujawsko-pomorskie). Od dwóch lat spotyka się z Krzysztofem B. (20 l.). Kiedy okazało się, że jest z nim w ciąży, przeżyła prawdziwe załamanie. - To był szok. Zabezpieczałam się. Brałam tabletki, ale widocznie antybiotyk osłabił ich działanie. Na początku nie mogłam uwierzyć w to, że jestem w ciąży. Potem bardzo się bałam - opowiada zrozpaczona dziewczyna.
Przerażona siedemnastolatka nie była w stanie powiedzieć o ciąży rodzicom. Jej synek przyszedł więc na świat w domu. - Nie wiem, dlaczego nie zadzwoniłam na pogotowie. Musiałam być w szoku, kiedy zaczęłam rodzić - opowiada łamiącym się głosem Patrycja.
Tego, co zrobiła potem, nie sposób zrozumieć. Ubrała noworodka w śpioszki, zawinęła w kocyk i zaniosła wprost pod drzwi szpitala. Tam pozostawiła dziecko
i z ukrycia patrzyła, czy nie dzieje mu się krzywda.
Dopiero po dwóch dniach dotarło do niej, że pozbyła się ukochanego synka. Ze zdwojoną mocą obudziły się w niej uczucia macierzyńskie i postanowiła zrobić wszystko, by naprawić swój błąd i odzyskać swoje maleństwo. Wraz z Krzysztofem postanowiła walczyć o to, by móc wychowywać synka. Poszła na policję i do wszystkiego się przyznała. Ale dzieckiem zdążył już zająć się sąd rodzinny. Wydał postanowienie o umieszczeniu chłopca w rodzinie zastępczej.
Młoda matka nie ustaje w walce o ukochane maleństwo. Napisała pismo do sądu. Poddała się badaniom DNA, które mają ustalić, czy naprawdę jest matką chłopczyka.
- To był największy błąd mojego życia. Oddałabym wszystko, aby cofnąć czas - przekonuje Patrycja. Zapewnia też, że zasługuje na drugą szansę. - Obiecuję, że zrobię wszystko, by dla swojego synka być najlepszą mamą na świecie - wyznaje siedemnastolatka.
Sprawdź: Anna Przybylska nie żyje. Aktorka osierociła trójkę dzieci