Gdy we wrześniu ub.r. po wylewie trafił do szpitala i przeszedł ciężką operację, przy jego boku czuwała ówczesna partnerka Jagna Błażejewska.
- Jest moim aniołem stróżem codziennym. Jest wściekła, kiedy mam moment załamania i odpuszczam z taką codzienną walką - mówił Michał jeszcze w grudniu.
Niestety, dziś musi walczyć sam. Kilka dni temu Jagna go zostawiła. Od razu zaczęto mówić, że pocieszenie będzie mógł znaleźć w ramionach byłej żony, która również nie odstępowała go w życiowym dramacie. Łączy ich przecież śliczna córka Sonia (13 l.) i wspólna przeszłość. Ale nic z tego. - Nie, nie, nie. Cały czas jesteśmy w dobrych relacjach, Michał może liczyć na moje wsparcie. Tutaj nic się nie zmieniło. I to tyle. Wspieram go i myślę, że tutaj należy postawić kropkę - powiedziała stanowczo w rozmowie z "Super Expressem".
Michał jest jednak dzielny. W czasie intensywnej rehabilitacji, która ma pomóc mu stanąć na nogi i pokonać paraliż ciała, może jednak liczyć na jakieś wsparcie. - Mam bardzo oddaną rodzinę i przyjaciół. Nigdy nie jestem w takiej sytuacji, że czułbym się osamotniony czy potrzebował pomocy, której nikt nie może mi przynieść - zapewnia nas Michał.