Niebawem będziemy obchodzić 60. rocznicę jednej z najsłynniejszych afer PRL. Stanisław Wawrzecki został zatrzymany 18 kwietnia 1964 roku i przyznał się do przyjmowania łapówek od kierowników sklepów mięsnych. Korzyści miały wynieść 3,5 miliona ówczesnych złotych. Prokurator zażądał dla oskarżonego kary śmierci, co było niezgodne z prawem, gdyż za ten czyn groziło co najwyżej 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok w procesie pokazowym wydał sędzia Roman Kryże (+75 l.), ojciec Andrzeja Kryże, wiceminister sprawiedliwości w rządach PiS Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Skazanemu nie przysługiwało odwołanie się do sądu II instancji.
Wyrok ogłoszono 2 lutego 1965 roku. W piśmie z dnia 18 marca 1965 Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. Karę śmierci wykonano 19 marca 1965 roku przez powieszenie w mokotowskim więzieniu przy ulicy Rakowieckiej 37 w Warszawie. Do dziś nie wiadomo, gdzie Stanisław Wawrzecki został pochowany.
Sprawiedliwość przyszła dopiero po 40 latach. 27 lipca 2004 roku Sąd Najwyższy uchylił wyroki w "aferze mięsnej", uznając, że zapadły one z rażącym naruszeniem prawa i umorzył postępowanie z uwagi na śmierć oskarżonego. Wyrok nie był równoznaczny z rehabilitacją. W 2010 roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wypłacenie 200 tysięcy złotych odszkodowania jednemu z synów Wawrzeckiego, Andrzejowi, który domagał się pół miliona.
Przypomnijmy, że wyrok śmierci na Stanisławie Wawrzeckim był jedynym takim wykonanym w PRL po 1956 roku za przestępstwo gospodarcze. Na ten "mord sądowy" miał nalegać sam Władysław Gomułka. W 2010 roku pion śledczy IPN oskarżył prokuratora z procesu w "aferze mięsnej" o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Groziło mu za to do 3 lat więzienia. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli umorzył postępowanie, twierdząc, że jest "brak znamion czynu zabronionego" Feliksa Eugeniusza W.
Paweł Wawrzecki o śmierci ojca
- Nie był postacią kryształową, przyznał się do brania łapówek. Choć na bestialską śmierć na pewno nie zasługiwał - to został na nią skazany. Przez powieszenie. Wyrok wykonano - mówił wiele lat temu Paweł Wawrzecki w rozmowie z "Super Expressu". - To dla mnie bardzo bolesne wspomnienie - dodał. - Ja się w specyficzny sposób, po męsku, pożegnałem z ojcem (...). Powiedziałem: "No to cześć, tato, widzimy się za tydzień" - opowiadał o ostatnim spotkaniu z ojcem w filmie "Śmierć w majestacie prawa". Zbiegło się to z premierą sztuki "Afera mięsna" w Teatrze Telewizji. - Średnio się cieszę, że ten spektakl w ogóle powstał. Nikt nie pytał mnie o zgodę, nie byłem też konsultantem przy tej produkcji - wyznał Wawrzecki w 2007 roku.