Jaka gwiazda, takie problemy! Bandyci, którzy dla okupu porwali konia Jolanty Rutowicz (24 l.), nie przebierają w środkach. Opryszki na dowód tego, że nie żartują, odcięli konikowi Kryształkowi (6 l.) ogon i wysłali go zrozpaczonej Joli.
Gwiazda załamuje ręce. Nie dość, że od dłuższego czasu dostaje listy z pogróżkami, to jeszcze teraz taki szok!
- Jestem zrozpaczona, chcę swojego konika! Ludzie piszą mi, że pluszowy konik był widziany nad morzem. Ale nie wierzę w to - mówi rozgoryczona Jola.
Co więcej, jak donosi nasz informator, Jolanta otrzymała paczkę z odciętym ogonem - wtedy gwiazda się załamała.
- Jola przeraziła się, że ten koń może jednak do niej nie wrócić. Cała ta sytuacja już nie jest śmieszna - mówi informator.
Odcinanie poszczególnych części ciała porwanemu Kryształkowi może być znakiem, że bandyci nie żartują. Nie cofną się przed niczym. W kręgach mafijnych przysłanie części ciała jakiegoś zwierzęcia oznacza wyrok! Nie dziwi nas więc przerażenie Joli.
- Ja na temat porwanego konia nie mam zamiaru już się wypowiadać. To dla jego dobra! - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" Marcin Najman (29 l.), przyjaciel i obrońca Jolanty. Widać i Najman uwierzył w nieziemską moc maskotki Joli.