Okradziona Hanna Lis będzie walczyć z lombardem do upadłego
„Zostałam okradziona przez osobę, której zaufałam. Pani sprzątająca ograbiła mnie z moich pamiątek rodzinnych. Ostatnich, jedynych, jakie miałam po mojej zmarłej mamie, babci, pra i pra-prababci” – poinformowała Hanna Lis na Instagramie. „Zawsze, powtarzam – zawsze, domagajcie się zaświadczenia o niekaralności od osób, które mają dostęp do waszych domów (…) Dziś kolejny dzień zeznań na policji. Zmęczona jestem okropnie i serce mi pęka, bo nie chodzi mi o wartość materialną tych rzeczy, a o ich emocjonalny ładunek” – przekazała.
ZOBACZ TAKŻE: Hanna Lis grzebie sobie pod sukienką w centrum miasta. Co ona wyprawia?! Paparazzi wszystko widzieli
Hanna Lis postanowiła nagłośnić sprawę, ponieważ udało jej się ustalić, że skradzione rzeczy trafiły do lombardu. „Ukradła i sprzedała rodzinną biżuterię do lombardu. Właściciel, twierdzi, że nie pamięta mojej biżuterii, nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że moje pamiątki rodzinne na pewno przetopił. Uważam, że mija się z prawdą, sam poniekąd to potwierdził” – napisała Lis, która bulwersuje się, że lombardy wciąż funkcjonują. „Wszyscy dobrze wiedzą, że odsprzedają ukradzione nam rzeczy. Żyrują na ludzkich dramatach, niewielka część rzeczy, które skupują, pochodzi od ludzi postawionych przez życie pod ścianą” – grzmiała. „Mnie pan z lombardu powiedział dziś: przetopiłem. I w domyśle: co mi pani zrobi? Żeby nikomu już serce nie pękało tak jak mi, odpowiadam: zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby położyć kres tego typu praktykom!” - zapowiedziała.
Hanna Lis komentuje sprawę kradzieży
„Super Express” skontaktował się z gwiazdą. - Dziękuję za troskę i zainteresowanie. Policja pracuje nad sprawą, więc nie wolno mi teraz komentować, ani o niczym więcej informować – powiedziała nam Hanna Lis.
Mamy nadzieję, że uda jej się odzyskać rzeczy.
Polecany artykuł: