Magdalena Stępień i Jakub Rzeźniczak doczekali się syna - Oliwiera. Niestety, chłopiec zachorował na rzadką odmianę nowotworu. Mimo miesięcy intensywnego leczenia, chłopca nie udało się uratować, zmarł pod koniec lipca 2022 roku. Na domiar złego, niedługo później Rzeźniczak postanowił zostawić Stępień i rzucił się w ramiona nowej kobiety. Magdalena Stępień dwa lata od tych wydarzeń musi na nowo przeżywać koszmar, który ją spotkał. Ludzie wciąż zarzucają jej bowiem, że przywłaszczyła dla siebie pieniądze ze zbiórek, które zorganizowała na leczenie syna. Modelka postanowiła raz na zawsze uciąć wszelkie spekulacje i opublikowała w mediach społecznościowych obszerne oświadczenie, w którym podaje konkretne kwoty i wyliczenia, na co poszły pieniądze od darczyńców. Jak czytamy, ludzie wpłacili łącznie ponad 450 tys. złotych, z czego 416 tys. trafiło na konto szpitala w Izraelu. Klinika żądała bowiem 100 tysięcy dolarów za koszty leczenia.
Okrutne, do czego zmusili Magdalenę Stępień po śmierci syna. Po prawie dwóch latach koszmar wrócił
Dalej Magdalena Stępień rozpisuje koszty za polecenie ekspresowego przelewu zagranicznego, pokrycie wydatków związanych z zakupem waluty (aby dysponować w Izraelu gotówką), biletów lotniczych, opłaceniem pobytu w hotelu nieopodal szpitala, a także z zakupami produktów pierwszej potrzeby czy zabawek dla chorego syna. Na to poszła pozostała kwota, nieco ponad 42 tys. złotych, które pozostały po opłaceniu szpitala. Na wszystko modelka ma stosowne dokumenty i potwierdzenia, które ujawniła. Kwota z pierwszej zbiórki starczyła jedynie na trzy miesiące leczenia. Na drugiej zebrano kolejne 427 tys. złotych - tym razem koszty regulowała bezpośrednio Fundacja, której Oliwier był podopiecznym. Stępień zamieściła dowody i dokumenty, potwierdzające także rozliczenie z Urzędem Skarbowym.
Magdalena Stępień wydaje oświadczenie po śmierci syna. Wyjaśnia, na co przeznaczyła środki ze zbiórek
Magdalena Stępień na Instagramie napisała, że zdecydowała się na oświadczenie po śmierci syna, aby raz na zawsze uciąć krzywdzące spekulacje dotyczące przeznaczenia środków ze zbiórki.
- Przeżyłam w życiu ogromną tragedię, ale tak jak każdy chcę normalnie funkcjonować, bez pomówień ze strony anonimowych użytkowników Internetu, którzy mierzą innych swoją miarą i budują swoją wartość na obrażaniu innych. Dalsze takie pomówienia będę konsekwentnie zwalczać - napisała Magdalena Stępień. Na InstaStory wspomniała też Oliwierka i napisała hejterom, że ma nadzieję, że nigdy nie spotka ich taka tragedia i nie będą musieli wracać do bolesnych chwil, jak ona teraz.
Magdalena Stępień ma nadzieję, że zamieszczone dokumenty nareszcie zamkną tę sprawę.