Do tego mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek. Warszawski Wilanów, ul. Melonowa, dochodzi godzina 23.55. Jeden z pracowników firmy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), która usuwa awarię kanalizacyjną na osiedlu, ma nocny dyżur i pilnuje sprzętu - dużego agregatu prądotwórczego, pompy, koparki. Nagle z mroku wyłania się mężczyzna z siekierą...
Schował się w domu
- Siedziałem w samochodzie, podszedł do mnie i zapytał, dlaczego nie ma wody. Pan był wyjątkowo pobudzony, dopiero potem dotarło do mnie, że to Olbrychski. Kazał mi spier...ć z tego miejsca, zaczął grozić, że zniszczy mi samochód. Podszedł do agregatu i z całym impetem uderzył w znak, przebił siatkę, uszkodził agregat. W tym momencie wyskoczyłem z samochodu, chciałem go dopaść, ale zaczął uciekać. Zadzwoniłem więc na policję - opowiada nam wzburzony mężczyzna, prosząc o anonimowość.
Pierwsza interwencja nic nie dała. Policjanci postali kilka minut pod posesją Rafała. Było ciemno, nikt nie otwierał, więc odjechali. Jednak po niespełna półgodzinie młody Olbrychski wrócił na miejsce awarii.
Rambo z nożem
- Był ubrany jak Rambo. Przepasany szerokim wojskowym pasem, na głowie miał kask i lornetkę na szyi. Podszedł do mnie, uchyliłem szybę. Miałem odpalony silnik. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi. Powiedział, że mnie zabije. W jego oczach widziałem obłęd. Wrzuciłem wsteczny bieg, jego ręka odbiła się, nóż wypadł mu z ręki. Wtedy zaczął uciekać, a ja znowu zadzwoniłem po policję... - takie zeznania złożył zaatakowany pracownik jeszcze tej samej nocy.
Tym razem funkcjonariuszom udało się wejść do domu byłego muzyka. Spędzili tam prawie dwie godziny.
Nie odpuści Olbrychskiemu
Policjanci z Komendy Rejonowej Warszawa II nie chcą zdradzać żadnych szczegółów. - Policjanci interweniowali na miejscu. Obecnie ustalany jest przebieg tego zdarzenia i przesłuchiwane są osoby biorące w nim udział - mówi mł. asp. Marta Beyer z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że firma usuwająca awarię nie będzie się domagała zadośćuczynienia za zniszczony sprzęt. Natomiast napadnięty mężczyzna nie ma zamiaru zapomnieć o tym, co przeszedł. - Ja mu na pewno nie odpuszczę - zapowiada.
- Nie będę rozmawiać na ten temat. Żegnam! - powiedziała krótko żona Rafała Monika, która odbierała jego telefon.