- Wstydzę się. Taki dumny byłem ze swojej nieskazitelności jako kierowca, a tutaj popełniłem ciężki grzech i bardzo się tego wstydzę - bił się w piersi Olbrychski na oczach milionów widzów w "Dzień Dobry TVN" dwa dni po tym, jak policja zatrzymała go po pijanemu w podwarszawskiej Podkowie Leśnej. Aktor wsiadł za kółko po nocnej libacji. Miał 0,9 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jego telewizyjne wystąpienie to był aktorski majstersztyk, wszyscy się nabrali. Bo pan Daniel najzwyczajniej kłamał.
"Dwa razy przez alkohol stracił też prawo jazdy" - czytamy w książce "Dżentelmeni PRL-u" Emilii Padoł, która we wtorek 14 lipca trafi do księgarń. To zdanie zaprowadziło nas do autobiografii aktora. Olbrychski wiele lat wcześniej przyznał się do utraty "prawka", ale jak widać - ostatnio o tym zapomniał.
"Alkohol (...) dwukrotnie wywołał kolizje z milicją - gdy odbierano mi prawo jazdy. Po pierwszej stracie dosiadł się do mojego stolika w restauracji ubek, który po wstępie >pan jest przecież patriotą< zaproponował zwrot dokumentu, w zamian za cykliczne dialogi. Wolałem chodzić piechotą. Drugie >spieszenie< było wynikiem starannie zaplanowanej akcji. Po spotkaniu z członkami >Solidarności< w mieście o nazwie - nomen omen - Piła, gdzie gospodarze hucznie nas ugościli, nazajutrz musiałem wracać do Warszawy. Nie zdążyłem wytrzeźwieć. Obstawiono wszystkie rogatki - wpadłem na jeden z patroli. Dmuchnąłem w balonik, pobrano mi krew do badania, a później odebrano prawo jazdy na pół roku - i słusznie..." - czytamy w książce "Anioły wokół głowy" z 2000 roku.
Jak widać, alkohol to nieodłączny kompan Olbrychskiego. I choć artysta bohatersko nie ugiął się przed ubekiem, nie zmienia to faktu, że jechał na gazie. Aktor nigdy nie wylewał za kołnierz, o czym chętnie opowiadał. "Zdarzało mi się zagrać lepiej po przedawkowaniu alkoholu niż poprzedniego dnia na trzeźwo", "Wspomaganie procentami pomagało też przełamać onieśmielenie" - cytuje aktora Emilia Padoł.
"Jak nieraz szczerze przyznawał, nie umie palić umiarkowanie ani pić wstrzemięźliwie (>albo trzy paczki dziennie i trzy butelki wina, albo wcale<)" - czytamy w "Dżentelmenach PRL-u".
Za kilka miesięcy Olbrychski stanie przed sądem za jazdę po pijanemu. Tuż po zatrzymaniu przez policję początkowo aktor chciał poddać się dobrowolnie karze. W prokuraturze zgodził się na 10 tys. zł grzywny i zabranie prawa jazdy na trzy lata. Ale ostatnio zmienił zdanie, o czym mówiła jego urocza żona. - Będziemy próbowali się jakoś bronić, w tym sensie, żeby to nie były trzy lata. Kara jest od pół roku do trzech lat - przyznała w wywiadzie Krystyna Demska.
A może jednak Daniel Olbrychski nie powinien już nigdy wsiadać za kółko... Wszak dwukrotne odebranie prawa jazdy na nic się zdało. Teraz wsiadł po raz trzeci.