"Dwa wybuchy - w Bostonie, a nie w Smoleńsku" - tak brzmi wpis. Internauci odebrali to jako głupi i niesmaczny żart. "Jak tak można?", "Są ofiary śmiertelne, a Pani robi sobie jaja..." - oburzano się w sieci na Olejnik. "Poczucie humoru "gwiazdy gwiazd" potrafi wciąż zadziwić..." - skrytykował ją "Tygodnik Lisieckiego" na Twitterze.
Nawet superniania Dorota Zawadzka zabrała głos, mimo że Olejnik dzieckiem nie jest. "Pani Monika Olejnik popełniła OBRZYDLIWY dowcip" - skomentowała psycholog. Dziennikarka nie byłaby jednak sobą, gdyby nie odpowiedziała. Nie przeprosiła jednak, ale zrzuciła winę na część polityków. "Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po "Kropce" z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To, co wydarzyło się w USA, jest straszne" - napisała, gdy wszystko zrozumiała.