Dla dobrej roli skłonna jest do poświęceń. Olga do filmu "Służby specjalne" obcięła włosy na jeżyka i na siłowni zmieniła swoją kobiecą figurę w umięśnione ciało chłopczycy. Ale znacznie bardziej wymagająca okazała się rola prostytutki Naty w filmie "Las, 4 rano", który trafi do kin w tym roku. Gdy Olga włożyła wyzywający strój, od razu została wysłana na ulicę. Dosłownie.
- Kiedy grałam pierwszą scenę, w której Nata stoi przy szosie, poszliśmy na żywioł. Zaczepiałam samochody, a żaden z kierowców nie wiedział, że kręcimy. Co chwila zatrzymywało się przy mnie jakieś auto. Ochotę na przydrożny seks mieli żołnierze, pan z betoniarki, ale też pan w luksusowym mercedesie. A ja, w blond peruce, różowych kozakach, mocno wyciętych spodenkach i krótkim futerku patrzyłam im prosto w oczy. W ostatniej chwili orientowali się, że coś tu nie gra, i zaczynali się wycofywać. Mówili: "Jesteś do kogoś podobna...", "Którędy dojechać do..." - opowiada Bołądź w wywiadzie.
- W sumie cieszyliśmy się, że wyglądam wiarygodnie, skoro tyle samochodów się zatrzymuje. Ale było to na maksa krępujące - dodaje aktorka.
To się nazywa: wczuć się w rolę.
ZOBACZ: Nowy król polskiego roastu? Dawid Podsiadło zaskoczył wszystkich!