22 maja 2017 r. - to jeden z najgorszych dni w życiu Olgi Bończyk. To właśnie tego dnia po rozległym udarze mózgu zmarł bliski jej sercu Zbigniew Wodecki.
- Wiem, że Zbyszek jest gdzieś obok, przecież nasze życie nie kończy się na ziemi. Tu jesteśmy na chwilę, a tam na wieczność. Jestem pewna, że kiedyś się odnajdziemy i razem zaśpiewamy... - wyznała w wywiadzie dla magazynu "Świat i ludzie". Ale to nie wszystko. - Rozmawiam z nim, tak jak z moimi rodzicami, którzy też nie żyją. Radzę się, pytam, jak przez to przejść... i czekam na ciszę w mojej głowie, która w końcu przecież przyjdzie. Byliśmy po prostu bratnimi artystycznymi duszami - zapewnia.
Aktorka wątpi, czy jeszcze uda jej się spotkać mężczyznę, który byłby tak wyjątkowy jak Zbyszek.
- Odszedł mój mistrz. Nie wiem, czy kiedyś kogoś takiego spotkam - dodaje.
Zobacz: Gwiazdy, które odeszły w 2017 roku. Wodecki, Pyrkosz i Miecugow. Ich pożegnaliśmy w tym roku [WIDEO]