Wydaje się kruchą kobietą, ale Bończyk pamięta moment, gdy jej hasło zaczęło znaczyć coś więcej niż tylko słowa...
- Nigdy nie walczyłam personalnie, walczyłam z kompleksami, brakiem wiary w siebie. Z pewnością takim przełomowym momentem była czterdziestka. I nie chodzi tu o liczbę, datę, ale o to, że w tym momencie jakoś splotło się tyle zdarzeń, że uwierzyłam, iż mogę zrobić bardzo wiele! - opowiada nam pani Olga i dodaje: - Ostatnie pięć lat to było pasmo wielu dobrych zdarzeń, które wzmocniło poczucie, że w środku jestem silna. Mówię z dumą, że moją siłą jest to, że jestem silną kobietą, świadomą tego, co chciałabym osiągnąć i dokąd zmierzam.
Aktorka rozprawia się też z mitem, iż tylko kobiety na stanowiskach i bogate stać na walkę o swoje zdrowie. - Nie da się przekonać kogoś w trzech słowach, ale mogę spróbować własnym przykładem. Kwestia tego, kim jesteśmy, tkwi w głowie. Wiarą w siebie niejednego można przekonać, że warto w nas zainwestować. I myślę, że często takie narzekanie jest tylko wybiegiem, bo łatwiej na kogoś zrzucić winę za niepowodzenie, niż wziąć odpowiedzialność na siebie - uważa pani Olga.