Olga Frycz nie widzi świata poza swoimi córeczkami. Helenka przyszła na świat trzy lata temu i jest owocem miłości aktorki i trenera tajskiego boksu, Grzegorza Sobieszka. Para była nawet zaręczona, ale uczucie nie przetrwało. Jednak ojciec Helenki bardzo pomaga w opiece nad córką, co często podkreślała Olga. Druga jej córka urodziła się w październiku, a jej tatą jest Łukasz Nowak, który jest blogerem oraz założycielem "największego klubu podróżników w Polsce". O tym, że są razem, plotkowano jeszcze przed informacją, że Frycz jest w drugiej ciąży. Nigdy jednak tego nie potwierdzili, a aktorka zapowiadała, że córki wychowa sama.
ZOBACZ: Kurdej-Szatan na własnym weselu otwierała KOPERTY od gości! Powalające doniesienia!
Odką Frycz pochwaliła się, że po raz drugi zostanie mamą, wszyscy zastanawiali się kto jest ojcem maleństwa. Wszak aktorka była oficjalnie sama i nie ujawniała, z kim będzie miała drugie dziecko. Wszystko wyszło na jaw, gdy szczęśliwa poinformowała na Instagramie o narodzinach Zosi. W poście oznaczyła jako tatę właśnie Łukasza Nowaka. Jednocześnie jednak na każdym kroku mówiła o samotnym macierzyństwie.
"Samodzielnego macierzyństwa nie obawiam się wcale, wiadomo, że czasem będzie ciężko, ale mam wprawę i mocny charakter i był to mój własny, świadomy wybór", napisała na Instagramie, będąc w ciąży z Zosią.
Zapewniała jednak, że ma wokół siebie rodzinę i wspaniałych przyjaciół, na których pomoc może zawsze liczyć. No i oczywiście ma w domu cudowną pomocniczkę w osobie córki Helenki, która bardzo cieszy się z narodzin siostry.
"Helena jest totalnie zakochana w Zosi. Chce ją przytulać i całować. Stara się być delikatna w tych czułościach. Pięknie do niej mówi i już nie może się doczekać, ja będzie mogła zmienić jej pampersa" - wyznała aktorka w sieci.
Jak się jednak okazuje, Olga może też liczyć na męskie wsparcie. Aktorka pochwaliła się właśnie, że poleciała z dziewczynkami na Teneryfę. Na swoje profile na Instagramie wrzuciła zdjęcie z samolotu, zapewniając, że córki świetnie poradziły sobie z podróżowaniem.
"Za nami dłuuuugi i bardzo spokojny lot ? O Helencie się nie martwiłam bo to już doświadczona podróżniczka, która ma swój własny plecak wyposażony w najpotrzebniejsze rzeczy takie jak naklejki, kolorowanki i mamby.
Zosia ma ogromny potencjał i okazało się, że póki co do szczęścia potrzebuje jedynie mleczka i naszych rąk ? Nie było płaczu, nie było marudzenia. Tak jakby czuła, że ten lot to nasza przepustka do słońca i wylegiwania się z gołym brzuszkiem na trawie ?", napisała Frycz.
Pod zdjęciem pojawiło się wiele komentarzy, w których internautki chwalą aktorkę, że sama wybrała się w taką podróż. Jedna z nich zapytała się jej, czy rzeczywiście podróżuje sama, czy ma jakieś towarzystwo. Odpowiedź Olgi mocno zaskakuje:
"podróżuje różnie. Czasem sama, a czasem w towarzystwie. Wolę oczywiście z kimś bo zawsze łatwiej, chociaż ludzie na lotnisku i w samolocie są zazwyczaj bardzo życzliwi i bardzo pomocni widząc mamę z dzieckiem. Teraz leciałam z tatą Zosi, więc było dużo łatwiej ?", odpowiedziała.
Czyżby więc Olga i Łukasz wrócili do siebie? Może Frycz nie będzie już musiała mówić o samotnym macierzyństwie...