- Ludzie, którzy niegdyś się kochali, nie powinni sprawiać sobie wzajemnie przykrości i publicznie bezcześcić czegoś, co kiedyś starali się wspólnie budować choćby przez szacunek dla wspomnień i siebie wzajemnie - wyznała Skrzynecka w oświadczeniu dla "Super Expressu".
Prezenterka uważa, że zachowywała się fair wobec byłego męża. Wręcz pomogła mu zdobyć, podobno upragniony, przez niego rozwód cywilny.
- Gdy niemal już cztery lata temu mój ówczesny mąż zdecydował o naszym rozstaniu, zgodziłam się na rozwód za porozumieniem stron, bez orzekania o winie, by nie ciągnąć tych przykrych okoliczności miesiącami - wyznaje. - Otrzymał wolność, by móc układać swoje życie z kimś innym, choć bardzo smutno było mi się z tym wówczas pogodzić. Miło byłoby, gdyby potrafił to docenić, zachować klasę i powściągliwość, tak jak ja - dodaje.
Skrzynecka nie chce się pogodzić z tym, w jaki sposób jej były mąż zabiega o kościelne unieważnienie małżeństwa.
- Przykre, że tak jest i jestem zdania, że niepotrzebnie to robi - jednak zaznacza, że trudności w unieważnianiu ich małżeństwa robić mu nie będzie. - Każde z nas ma swoje szczęśliwe życie lub dzieci w drodze. Najważniejsze, że jesteśmy zgodni co do faktu, iż nie powinniśmy pozostawać formalnie małżeństwem w świetle praw kanonicznych, skoro małżeństwem od kilku lat nie jesteśmy.
Jej były mąż macha tylko ręką na zarzuty byłej żony.
- Ehhhhhh, to jest powtórka z rozrywki. Powtarza się sytuacja z rozwodu cywilnego! Wtedy też Kasia obarczała mnie winą za rozpad naszego małżeństwa. Po prostu to jest ta sama sytuacja. Nie mam tutaj czego komentować. Zaznaczam: to jest powtórka z rozrywki - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" Zbigniew Urbański.
Kasia i Zbyszek wzięli ślub w kwietniu 2003 roku w kościele św. Anny w warszawskim Wilanowie, ale już pod koniec marca 2007 roku nie było śladu po ich małżeństwie.
Ona przed trzema laty związała się z Mariuszem Łopuckim (36 l.). Od roku tworzą udane małżeństwo. On natomiast stworzył związek z Katarzyną Gawrońską i teraz oboje oczekują narodzin dziecka.
Oświadczenie Kasi Skrzyneckiej dla "Super Expressu"
Uważam, że takie kwestie jak smutne rozstania, rozwód czy unieważnianie małżeństwa w świetle prawa kanonicznego to sprawy rodzinne, osobiste, których nie powinno się ani przeprowadzać, ani komentować w szczegółach na łamach prasy.
Czytaj dalej >>>
Dlatego też, często ostatnio pytana o to przez dziennikarzy, konsekwentnie odmawiam komentarzy na ten temat, ani nie przyjmuję zaproszeń do programów telewizyjnych omawiających to zagadnienie.
Nie znam powodów, dla których mój były mąż Zbyszek ma potrzebę relacjonowania i przechodzenia tego wszystkiego na łamach mediów… Przykre, że tak jest i jestem zdania, że niepotrzebnie to robi. Informowanie prasy, w jakim terminie i na jakie tematy się zeznaje daje jedynie pożywkę dla niepotrzebnych dywagacji i plotek prasowych, a z pewnością nie pomaga samej sprawie. Gdy niemal już cztery lata temu mój ówczesny mąż zdecydował o naszym rozstaniu, zgodziłam się na rozwód za porozumieniem stron, bez orzekania o winie, by nie ciągnąć tych przykrych okoliczności miesiącami.
Otrzymał wolność, by móc układać swoje życie z kimś innym, choć bardzo smutno było mi się z tym wówczas pogodzić. Miło gdyby potrafił to docenić, zachować klasę i powściągliwość, tak jak ja. Nie komentowałam naszego rozwodu w mediach, nie wdawałam się w szczegóły jego genezy, ani też nigdy nie wyrażałam się o Zbyszku źle lub złośliwie. To nie w moim stylu. Pozostaję w tym konsekwentna.
Dziś minął już długi czas, oboje mamy to za sobą i nie powinniśmy więcej do tego wracać – tym bardziej, gdy każde z nas ma swoje szczęśliwe życie lub dzieci w drodze. Najważniejsze, że jesteśmy zgodni co do faktu, iż nie powinniśmy pozostawać formalnie małżeństwem w świetle praw kanonicznych, skoro małżeństwem od kilku lat nie jesteśmy.
W sytuacji, gdy nasze losy całkowicie się rozeszły, być może potrzebą sumienia jest mieć „czystą kartę” dla swojej obecnej Rodziny i przyszłych dzieci.
Natomiast szczegóły motywacji w sprawie sfer małżeństwa, niespełnionych w świetle kościelnego prawa powinny pozostać naszą sprawą osobistą. Ja tego nie ujawniam publicznie i nie powinna również robić tego druga strona.
Wypowiedzi Zbyszka Urbańskiego w prasie /cytat/ „… najbardziej rozczarowała mnie w życiu instytucja małżeństwa. To tylko niepotrzebny papier, który nie daje ludziom szczęścia.” Określają jasno jego stanowisko i należy to uszanować.
Zbyszek zawsze mógł liczyć na moją pomoc i życzliwość, również po naszym rozwodzie – doskonale o tym wie. Życzę mu, by czuł się szczęśliwy i spełniony w takim życiu, jakie sam lubi i wybiera. Ludzie, którzy niegdyś się kochali, nie powinni sprawiać sobie wzajemnie przykrości i publicznie bezcześcić czegoś, co kiedyś starali się wspólnie budować… choćby przez szacunek dla wspomnień i siebie wzajemnie.