Elżbieta B. nie przyjmuje do wiadomości ani wyroku sądu o więzieniu - liczy jeszcze na kasację, ani tego, że powinna wyprowadzić się z domu Villas. Willa artystki w Lewinie Kłodzkim została przyznana synowi piosenkarki. Opiekunka nie zamierza jednak się z niego wyprowadzać. Twierdzi, że taka była wola Violetty. Mało tego, podobno wokalistka nadal chce, by dom należał wyłącznie do pani Elżbiety.
- Pani Violetta regularnie odwiedza mnie podczas snu. Podczas rozmów ciągle mi powtarza, że dom, w którym umarła, należy się mnie. Zawsze podkreśla, że byłam najbliższą jej osobą - wyznaje opiekunka.
Elżbieta B. zdradziła nam, o czym jeszcze rozmawia w snach ze zmarłą podopieczną.
- Gdy pytam jej, jak jest w niebie, to pani Violetta mówi, że cudownie i że nigdy nie zdecydowałaby się stamtąd wrócić. Bo widzi jak ludzie są podli, gdy chcą ograbić mnie z tego, co artystka mi zapisała - łka. - Kilka dni temu powiedziała mi, że kiedyś sprawiedliwość zwycięży. Dodawała jednak, aby zmieniłam sobie mecenasa - mówi.
W piątek sąd w Świdnicy uznał, że B. jest winna nieudzielenia pomocy Villas, gdy ta konała w swoim domu w Lewinie Kłodzkim. Za to opiekunka ma trafić na 10 miesięcy do więzienia. Sąd będzie jeszcze badał, czy B. nie znęcała się nad gwiazdą.
Zobacz: Dorota Gardias po rozstaniu z partnerem poświeca się córeczce: Hania jest najważniejsza!