Prawie pół roku zajęło prokuraturze dojście do tego, że Villas za życia przechodziła katusze. Wszystko za sprawą jednej osoby - Elżbiety B., wieloletniej opiekunki gwiazdy. Osoby, która odizolowała ją od otoczenia i zdaniem rodziny miała toksyczny wpływ na życie Violetty.
- W wyniku prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Kłodzku śledztwa w sprawie śmierci Czesławy Gospodarek, znanej pod pseudonimem artystycznym jako Violetta Villas, w dniu 27 czerwca b. r. prokurator ogłosił Elżbiecie B., w ciągu ostatnich lat wspólnie zamieszkującej i sprawującej faktyczną opiekę nad pokrzywdzoną, postanowienie o przedstawieniu zarzutów - mówi nam prokurator Ewa Ścierzyńska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Prokuratura zarzuca Elżbiecie B., że znęcała się nad Villas psychicznie i fizycznie. Izolowała ją od otoczenia, zmuszała artystkę do picia alkoholu i bezprawnie pozbawiała ją wolności poprzez zamykanie w pokoju wbrew jej woli.
Wielokrotnie pozostawiała samą w nieogrzanym domu bez pożywienia. Co więcej, śledztwo ujawniło, że tuż przed śmiercią Villas opiekunka nie udzieliła jej pomocy i nie wezwała lekarza. Gwiazda cierpiała wtedy na zapalenie płuc i miała złamaną prawą nogę.
- Elżbieta B. nie przyznała się do popełnienia zarzuconych jej czynów i złożyła w sprawie wyjaśnienia, w których zaprzeczyła zdarzeniom opisanym w zarzutach. Wobec podejrzanej prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju - informuje nas prokurator.
Teraz opiekunce Villas grozi 5 lat pozbawienia wolności. Postępowanie w sprawie śmierci Violetty toczy się już ponad pół roku, odkąd 5 grudnia zeszłego roku stwierdzono zgon gwiazdy w jej domu w Lewinie Kłodzkim (woj. dolnośląskie). Taki obrót spraw otwiera też możliwości rodzinie gwiazdy, aby unieważnić testament, w którym ona jest głównym spadkobiercą.