Organizatorzy festiwali muzycznych, ale i literackich czy teatralnych są obecnie w bardzo trudnej sytuacji: nie wszyscy mogą przenieść swoją działalność do internetu chociażby ze względów finansowych. Za dużymi imprezami nie stoją nigdy wyłącznie medialne nazwiska, ale i całe sztaby wyszkolonych dźwiękowców, menadżerów czy obsługi technicznej, która w czasach pandemii po prostu została pozbawiona środków do życia. Wszystkie festiwale planowane na sezon wiosenno-letni są odwoływane, bo ich organizatorzy wolą od razu pogodzić się ze smutną rzeczywistością, niż kalkulować straty z ewentualnych zwrotów biletów.
Kiedy otworzą kina i teatry? Rząd zrobi to na końcu
Mateusz Morawiecki oraz Jadwiga Emilewicz i Piotr Gliński otrzymali więc list otwarty od organizatorów czołowych polskich festiwali, którzy w ośmiu punktach przedstawili proponowane zmiany mające ułatwić im działalność zawodową w trakcie pandemii. Artyści podpisani pod listem słusznie zauważają, że choć działają księgarnie czy kina samochodowe, ich przedsięwzięcia - bardzo ważne dla kultury - nie mają szans na jakiekolwiek zaistnienie. Sygnatariuszami listu zostali między innymi Ireneusz Dudek, Jan A.P. Kaczmarek i Artur Rojek, ale to tylko trzy nazwiska z całej, bogatej listy twórców.
- Choć w Polsce wciąż znikoma jest świadomość siły ekonomicznej i społecznej wydarzeń tego rodzaju, nie ulega wątpliwości, że ich wpływ na ekonomię jest kolosalny. Przykładowo krakowskie festiwale generują łącznie impakt na poziomie ok. 500 milionów PLN rocznie i zatrudnienie na poziomie ok. 4 tysięcy miejsc pracy - piszą artyści.
Cała wersja listu dostępna jest TUTAJ.
Przypomnijmy, że ostatnimi czasy olbrzymią dotację dostała chociażby Justyna Steczkowska, która wnioskowała o sfinansowanie koncertu... z domu.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>