Braciak: Nie każdy może być Hamletem

2008-11-10 16:15

Jacek Braciak (40 l.) zachwycił rolą Jureczka w "Edim", szeroka widownia zapamiętała go jako Jóźwiaka w „Glinie”. Teraz w serialu "BrzydUla" gra Pshemka. Z aktorem rozmawiamy o Krystynie Jandzie, o tym, jak się gra z ukochaną i dlaczego nie bał się zagrać geja

Spotykamy się na nagraniu programu rozrywkowego "HBO na stojaka". Podobno to pana debiut w satyrycznym skeczu estradowym?

Jacek Braciak: Tak. Tekst, który mówię, znałem na pamięć już od dawna, poza tym mieliśmy próby, a mimo to nie przypuszczałem, że będę odczuwał tak potworną tremę przed tym występem. Teraz wiem, że popisy na estradzie to ciężki kawałek chleba. Jestem pełen podziwu dla artystów, którzy w ten sposób zarabiają na życie. To jest najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory robiłem. Ten rodzaj występu nie polega wyłącznie na wygłoszeniu tekstu, ale rozmowie z widzem, zwracaniu się bezpośrednio do niego. Trzeba posiadać pewien rodzaj umiejętności, żeby się z nim porozumieć, to niełatwa sprawa.

Rolą Jureczka w filmie „Edi” udowodnił pan, że aktor może się sprawdzić i zostać zauważony, nawet gdy gra postać drugoplanową.

Krzysztof Stroiński, wybitny aktor, wyjaśnił mi to kiedyś w bardzo prosty sposób. Nie wszyscy mogą grać główne role z różnych powodów, choćby tak prozaicznego jak statystyka. Kto grałby pozostałe role, gdyby wszyscy nagle kreowali Hamletów? Oczywiście nie jest to forma pocieszania się, nie mam takiej potrzeby. Uważam, że jeśli mogę utrzymać się z tego zawodu, to jest to wystarczający sukces i mogę grać takie drugoplanowe postaci.

W serialu „BrzydUla” wcielił się pan w postać Pshemka, projektanta mody, który jest gejem. Wielu aktorów boi się ról homoseksualistów...

Nie bałem się zagrać geja z dwóch powodów. Jeśli zawód, który wykonuję, daje mi możliwość kreacji, to jest to, co w nim najważniejsze, jego sedno. Przez kreację rozumiem zmianę zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Rola Pshemka pozwoliła mi na taką zmianę. Po drugie, orientacja seksualna mojego bohatera nie jest jego rysem naczelnym, nie to jest najważniejsze. Ponadto, gdybym zaczynał swoją przygodę na szklanym ekranie taką rolą, to wówczas istniałoby ryzyko, że w świadomości widzów zapisałbym się jako gej. Mam jednak nadzieję, że ludzie pamiętają mnie z innych ról. A w tym serialu będę po prostu aktorem Jackiem Braciakiem w kolejnym wcieleniu.

Jaki jest Pshemko?

To kolorowy człowiek i nie chodzi tu tylko o strój, chociaż to także jest w tej postaci charakterystyczne. Bywa apodyktyczny. To bardzo złożona postać, chcę żeby taka była. Nie wiem, jaki będzie efekt końcowy, ale mam nadzieję, że nie będzie to jednowymiarowy dziwoląg.

Przygotowując się do tej roli, oglądał pan pokazy mody, a może na co dzień interesuje się pan ciuchami?

Modą się nie interesuję, ale – owszem – oglądałem kanały modowe,  żeby zobaczyć, jak zachowują się ci wielcy projektanci i kreatorzy. To mi trochę pomogło. Jednak największą inspiracją do stworzenia tej postaci była dla mnie Krystyna Janda. Głównie jej temperament, siła i osobowość. Miałem zaszczyt pracować z nią w jednym teatrze, mogłem oglądać ją na scenie i w bufecie.

W serialu "Glina" zagrał pan policjanta z ludzką twarzą. Niektórzy twierdzą, że był pan lepszy od Jerzego Radziwiłowicza?

Nie lubię takich porównań. Pan Jerzy jest wielkim aktorem, wspaniałym aktorem, świetnym kolegą. Z niczyjej strony nie było żadnej rywalizacji. Na planie robimy to, co do nas należy, a w przerwach rozmawiamy o pierdołach, tak jak inni ludzie. Nie żyjemy sztuką non stop, a ja sam z nikim się nie porównuję, bo bym zwariował.

Role, które pan gra, to zwycięstwa podczas castingów czy zaproponowane przez reżyserów?

Większość z castingu. Do dziś na nie chodzę i pewnie będę chodził nadal, bo tak to jest. Zdarza mi się przegrywać, niedawno byłem na jednym i nie dostałem roli. Scenarzysta "Gliny" (Maciej Maciejewski – przyp. red.) powiedział mi natomiast, że pisząc rolę Jóźwiaka, myślał o mnie.

Nie da się ukryć, że w "BrzydUli"  występuje pan ze swoją ukochaną, czyli Mają Hirsch. Jak się gra?

Gra się normalnie. Mogę tylko powiedzieć, że jest miło, gdy ona jest na planie.

W swoim skeczu z programu "HBO na stojaka!" mówi pan: „tarmoszę dziewczyny spojrzeniem”. Czy na co dzień też się to panu zdarza?

Proszę napisać, że w tym miejscu Jacek Braciak zaśmiał się, a potem tajemniczo milczał.

Jacek Braciak
Ma 40 lat, pochodzi z Drezdenka, zodiakalny Byk. "Aktorstwo to nie powołanie, to zawód" – mówi. Za drugoplanową rolę Jureczka w filmie "Edi" (2002) został nagrodzony na festiwalu filmowym w Gdyni. Gra w teatrze, filmie i w serialach. Prywatnie związany z aktorką Mają Hirsch.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają