Przyznawane przez Polską Akademię Filmową Orły to rodzimy odpowiednik amerykańskich Oskarów. O obu nagrodach decyduje bowiem fachowe jury, związane z branżą filmową. Słowem, jest to nagroda wręczana profesjonalistom przez profesjonalistów.
W tym roku polscy akademicy za najlepszy film uznali "33 sceny z życia" Małgorzaty Szumowskiej. Obraz ten nagrodzono również za muzykę i montaż. Przypadła mu też w udziale, ceniona przez wszystkich twórców, Nagroda Publiczności.
- Ta nagroda była dla mnie dużym zaskoczeniem. Sądziłam, że otrzyma ją raczej "Mała Moskwa". Chciałabym, żeby polskie kino weszło do Europy. Było coraz bardziej międzynarodowe, zarówno pod względem produkcji, jak i tematów - powiedziała Małgorzata Szumowska.
"Mała Moskwa" Waldemara Krzystka, która triumfowała na ubiegłorocznym festiwalu w Gdyni, tu musiała zadowolić się pomniejszymi nagrodami: za dźwięk, kostiumy, scenografię, scenariusz i odkrycie roku dla aktorki Eleny Leszczyńskiej.
Jerzy Skolimowski otrzymał Orła za reżyserię "Czterech nocy z Anną", a Adam Sikora za najlepsze zdjęcia do tegoż filmu. Nagrody aktorskie rozłożyły się zaskakująco symetrycznie. Dwie statuetki za główną rolę kobiecą i męską przypadły "Rysie" Michała Rosy, otrzymali je Jadwiga Jankowska-Cieślak oraz Krzysztof Stroiński. Natomiast dwie zwycięskie drugoplanowe role, żeńską i męską, wykreowali Danuta Szaflarska i Robert Więckiewicz, aktorzy filmu Juliusza Machulskiego "Ile waży koń trojański".
Najlepszym filmem europejskim okazał się "Motyl i skafander" Juliana Schnabla. Nagroda za całokształt twórczości trafiła do wybitnego operatora, współtwórcy Polskiej Szkoły Filmowej, Jerzego Wójcika.
Gdyby istniała kategoria "prowadzenie gali", statuetkę Orła powinni dostać aktorzy Teatru Montownia: Adam Krawczuk, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki. Gala, którą poprowadzili w Teatrze Polskim, z pewnością na to zasługiwała. Dowcip, wdzięk i, nie pozbawiona ironii, klasa sama w sobie. Tak pracują ludzie z pasją. Uczestnicy jedenastej gali Orły 2009 zachwycali się Montownią.
- To, co widziałam, było świetne. Koledzy, którzy przychodzili z widowni za kulisy, byli zachwyceni – zachwalała Danuta Stenka. - Cudowni, dowcipni, jedno z najlepszych prowadzeń jakie kiedykolwiek widziałam. To, co dzieje się na Oskarach, może się przy nich schować. Fenomenalni! – wtórowała jej Maja Ostaszewska. A nie były to opinie odosobnione. Na kryzys światowy i kłopoty - Montownia!