Nie wszyscy wiedzą, że co roku wszyscy nominowani do Oscara dostają 8-minutowe nagranie, na którym Tom Hanks instruuje ich, jak w godny i nie za długi sposób odebrać statuetkę. To nie bez powodu, bo w historii oscarowych ceremonii było już całkiem sporo wpadek gwiazd, które odbierały statuetkę.
Pierwsza, pamiętana do tej pory, oscarowa wpadka wydarzyła się jednak dużo wcześniej. W 1934 roku Will Rogers otwierając kopertę dla najlepszego reżysera, krzyknął: "Chodź i weź ją, Frank!". Po statuetkę wyruszył Frank Capra, ale w połowie jego drogi okazało się, że Oscara otrzymał... Frank Lloyd za "Kawalkadę".
Dziś każdy nagrodzony ma na podziękowania za statuetkę maksymalnie 45 sekund. Organizatorzy zdecydowali się na ograniczenie po rekordowym przemówieniu Greer Garson z 1941 roku. Aktorka, zdobywając Oscara za tytułową rolę w "Pani Miniver", dziękowała aż 6 minut!
W 2001 roku Julia Roberts postanowiła jednak z humorem złamać tę zasadę. Kiedy odbierała wymarzoną statuetkę za "Erin Brockovich" z góry zapowiedziała, że będzie mówić długo, ponieważ… może się już tu nigdy nie znaleźć. Z uśmiechem zwróciła się do dyrygenta orkiestry, żeby wstrzymał się jeszcze z muzyką, która miała ją zagłuszyć.
W 2002 roku kontrowersyjny dokumentalista, Michael Moore, odbierając nagrodę za "Zabawy z bronią" zaatakował urzędującego wówczas prezydenta USA. - Żyjemy w fikcyjnych czasach. Żyjemy w czasach, kiedy mamy fikcyjne rezultaty wyborów i fikcyjnego prezydenta. Żyjemy w czasach, kiedy ktoś wysyła nas na wojnę z fikcyjnych powodów. Jesteśmy przeciwko tej wojnie, panie Bush. Wstyd mi za pana – wołał Moore ze sceny. Widownia zareagowała buczeniem i gwizdami.
W 1995 roku wpadka przydarzyła się Samuelowi L. Jacksonowi. Kiedy ogłoszono, że Oscara za drugoplanową rolę dostał Martin Landau, w przypływie emocji wymsknęło mu się przekleństwo: - Shit! - krzyknął do kamer.
Polecamy też: OSCARY 2014: Google wie kto wygra i dostanie statuetkę?!