Do zdarzenia miało dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia. 28-letnia Ewa (imię zostało zmienione) twierdzi, że została „brutalnie zgwałcona” przez Bieniuka, a wcześniej podano jej „środki odurzające”.
Piłkarz jednak nie usłyszał zarzutów. W środę wieczorem opuścił areszt. W czwartek prawnicy kobiety w przesłanym do nas oświadczeniu zapowiedzieli dalszą walkę o jej dobre imię, po czym… zakończyli z nią współpracę.
– W celu uniknięcia zbędnych spekulacji, wyjaśniamy, że przyczyną wypowiedzenia pełnomocnictw nie są okoliczności bezpośrednio związane z samą pokrzywdzoną oraz bezpośrednio czynem zarzucanym przez pokrzywdzoną wobec wskazanego sprawcy – czytamy w przesłanym do nas oświadczeniu od mecenasa Mateusza Dończyka.
Przyczyn tego „rozstania” może być kilka. Najbardziej prawdopodobna wydaje się jednak ta związana z utratą zaufania na linii prawnik-klient.
W sprawie pojawiło się także nagranie z monitoringu, na którym widać jak Bieniuk i Ewa opuszczają hotel, po czym mężczyzna odprowadza ją do taksówki i żegna się z nią. Internauci zadają sobie teraz pytanie: czy tak wygląda sytuacja zaraz po gwałcie?
Nie jest wykluczone, że to modelka będzie miała teraz kłopoty prawne…