Zdjęcia do filmu „U Pana Boga w Królowym Moście” zakończyły się ponad rok temu. Cała ekipa filmowa z niecierpliwością czeka na premierę. To ostatnia ekranizacja z udziałem Emiliana Kamińskiego. Niestety wielki aktor wcielający się w jedną z głównych postaci zmarł, zanim na planie padł ostatni klaps. – To bardzo smutna historia. Po prawie szesnastu latach czekania na kolejny scenariusz do kolejnej część, zdarzyło się tak, że w trakcie zdjęć Emilian po prostu odszedł z tego świata. To bardzo przykre. Wiele razy rozmawialiśmy o tej produkcji, on też bardzo czekał, żeby wejść na plan. Los chciał jednak, że nie dokończył swojej roli. Mimo wszystko te pracę wspominam ze szczególnym rozrzewnieniem. Oczywiście żałuję, że Emiliana już nie ma wśród nas i szkoda, że tak niewiele materiału mogliśmy nakręcić razem, ale cóż, takie jest życie. Dobrze, że w ogóle zdążył nagrać swoje kwestie, choć nie do końca – ujawnia „Super Expressowi” Małgorzata Sadowska, filmowa żona Kamińskiego.
Premiera "U Pana Boga w Królowym Moście" wciąż się opóźnia
Wciąż nie ma konkretnej daty premiery filmu z ostatnią rolą Emiliana Kamińskiego. Niektórzy aktorzy już zapomnieli, że w ogóle tam zagrali. – Ja nie zapomniałam. Wciąż z ogromną ciekawością czekam na premierę. Za kulisami mówiło się, że to będzie koniec stycznia bieżącego roku, ale nie odbyła się i nic nie wiadomo o konkretnej dacie. Dodam, że jednocześnie powstawał serial dla telewizji – mówi Sadowska.
Jakim dyrektorem był Emilian Kamiński?
Aktorka, którą doskonale znają widzowie "M jak miłość" jest także jedną z gwiazd Teatru Kamienica. Zdradziła nam, jakim był szefem. – Emilian był wspaniałym szefem. On kochał to miejsce, które stworzył od podstaw. Był z nim silnie związany, całym sobą i całym sercem. Tam każdy aktor czuł się jak we własnym domu, ponieważ Justyna i Emilian swoich aktorów traktowali jak członków rodziny. Ja wspominam tę współpracę bardzo ciepło. Emilian był dużą osobowością… Czasami krzyknął, ale to właściwie wpisuje się w funkcję, którą pełnił – opowiada Małgosia.
Emilian Kamiński ukrywał swoją chorobę przed światem
Wielu wydawało się, że Kamiński zmarł nagle po długiej walce z rakiem, ale jego żona Justyna Sieńczyłło, w jednym z wywiadów wyjawiła, że gwiazdor ukrywał swoją chorobę przed opinią społeczną. Dlaczego to robił? Z wywiadu, jakiego Justyna Sieńczyłło udzieliła Plejadzie na temat wynika, że reżyser i aktor nie chciał pozwolić sobie na słabość, wolał udawać silnego, by "nikogo nie martwić". Do samego końca próbował ukryć to, że w środku walczy. - Nie chciał, by ktoś się nad nim użalał i litował. On był twardym człowiekiem. Nawet jak mdlał podczas prób, mówił, że to z przemęczenia. Przed spektaklami ustawiał sobie w garderobie oddech i grał jak gdyby nigdy nic. Nikt nie podejrzewał, że mierzy się z tak straszną chorobą. Intensywnie pracował do samego końca, do tego stopnia, że nakręcił "U Pana Boga w Królowym Moście" - zarówno film, jak i serial, i nikt z planu nie wiedział, jak bardzo walczył wtedy z chorobą i bólem. Starał się żyć tak, jakby był zdrowy, nie odpuszczał - zdradziła wdowa po Kamińskim.