Był wielkim aktorem, który pod koniec życia bardzo cierpiał - nie tylko fizycznie. Cierpiała też duma Jerzego Stuhra. W październiku 2022 roku gwiazdor został zatrzymany po tym, jak będąc pod wpływem alkoholu wsiadł za kierownicę swojego auta i potrącił motocyklistę. Przyznał się do winy i został skazany przez sąd na grzywnę 12 tys. zł oraz dodatkowe 6 tys. zł na Fundusz Sprawiedliwości.
Jerzy Stuhr dostawał pogróżki
Aktor dziwił się, że ludzie życzą mu pójścia do więzienia. Zaczął otrzymywać przerażające groźby.
"I jeszcze te nocne telefony: Stuhr, ty zmoro, zginiesz jak Aldo Moro" - zacytował je aktor w swojej książce. I można było przestraszyć się nie na żarty, bo premier Włoch Aldo Moro, o którym wspomniano w pogróżkach, pod koniec lat 70. został porwany, a następnie zamordowany. Jego ciało odnaleziono dopiero po dwóch miesiącach. "Zauważyłem, że po wspomnianej kolizji drogowej wokół mnie zrobiła się pustka. Odwołanie spotkań. Jedna z nagród, którą mi kiedyś przyznano, została natychmiast odebrana" - wyjawił Stuhr w książce "Z biegiem dni", w której w formie pamiętnika opisywał ostatnie miesiące swojego życia.
Nagły powrót choroby
Traf chciał, że dokładnie dwa dni po usłyszeniu sądowego wyroku za swój występek, 3 marca 2023 roku aktor usłyszał jeszcze jeden wyrok. Tym razem znacznie gorszy.
"Wróciła moja nowotworowa choroba. Po dziewięciu latach. Więc znowu walka" - zaczął opisywać smutny nawrót raka krtani, który po raz pierwszy zaatakował go w 2011 roku. Miesiąc później trafił pod nóż w szpitalu w Zakopanem. "Nastrój fatalny i raczej nie skłania do pisania" - czytamy w pamiętniku. "Teraz zaczną się ból i cierpienie. Szpital jest przerażający, upokarzający" - pisał tuż po operacji usunięcia raka.
W szpitalu Jerzy Stuhr spędził jeszcze miesiąc.
Nie mogę jeść. Wychodzi na to, że trzeba się będzie nauczyć jeść od nowa. W moim wieku - absurd. Tak chciałbym jeszcze pójść do jakiejś włoskiej restauracji
- pisał przygnębiony w połowie maja 2023 roku.
NIE PRZEGAP: Wyszło na jaw, na co jeszcze chorował Jerzy Stuhr. Ukrywał to nawet przed własną żoną!
Tak cierpiał Jerzy Stuhr: "Jestem uwięziony we własnym ciele"
W moim przypadku najbardziej upokarzającą sprawą jest unieruchomienie, kiedy muszę wszystkich ciągle o coś pytać i prosić. Od salowej po pielęgniarkę. Moja praca zawsze związana była z niezależnością, swobodą - dlatego ją wybrałem! (...) Zlewają się dni, dzisiaj chyba czwartek. Jestem uwięziony we własnym ciele. I tak zapadam się fizycznie i mentalnie. Nie wolno się temu poddać. Pomagam sobie, pisząc ten pamiętnik. Wspominałem, że lubię szpitalną dietę, ale teraz zero łaknienia. Trzeba być cierpliwym, by znowu uciec przed pustką tego miejsca. Cały czas myślę, że wyjadę nad jezioro Como
- opisywał Stuhr swoją szpitalną codzienność.
Ostatnia rola Jerzego Stuhra
Aktor podszedł do walki z chorobą zadaniowo - dał sobie pół roku, by wydobrzeć i zacząć próby do nowej sztuki teatralnej "Geniusz", którą wyreżyserował i w której zagrał m.in. u boku Jacka Braciaka (56 l.). Ostatnie przedstawienie dał 10 czerwca tego roku. Następnego dnia zmobilizowany wcześniej do pracy organizm gwiazdora odmówił posłuszeństwa. Żona, Barbara Stuhr, zawiozła go do szpitala. Miesiąc później, 9 lipca, wybitny aktor odszedł na zawsze.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Córka Jerzego Stuhra wspomina ojca. "Lekarze walczyli o niego do ostatnich chwil"
Jerzy Stuhr został pochowany w ukochanym Krakowie, w rodzinnym grobowcu rodziny Stuhrów, który w czasie uroczystości Wszystkich Świętych był tłumnie odwiedzany przez bliskich i fanów aktora.
Polecany artykuł: