Ewa Chodakowska udzieliła właśnie wywiadu, w którym powiedziała, że "była pierwsza w swojej kategorii". Miała na myśli popularyzację fitnessu i ćwiczeń fizycznych. Trenerka jest z siebie dumna i zaznaczyła, że to efekt jej ciężkiej pracy.
Jej wypowiedź nie spodobała się jednemu z internautów, który na instagramowym profilu dziennikarza Pudelka Michała Dziedzica, przypomniał, że pierwszą popularną trenerką w Polsce była Mariola Bojarska-Ferenc, która już w latach 80-tych w swoich programach telewizyjnych namawiała kobiety do ćwiczeń i do dziś udowadnia, że warto być aktywnym fizycznie.
"Pierwsza w Polsce była Mariola Bojarska-Ferenc. 35 lat temu" - napisał internauta i doczekał się ostrej odpowiedzi Chodakowskiej.
"Ekhm... Ale to nie za mojej kadencji... Sorry NOT sorry... Wtedy to ja oglądałam "Ulicę Sezamkową". Wyżej wymienioną panią znam jedynie z ataków na moją osobę... Jak wróciłam do Polski, to zastałam niszę" - odpowiedziała Ewa Chodakowska. Później, gdy internauci zasugerowali, że obie panie powinny się spotkać i wyjaśnić swój konflikt, Ewa ujawniła, co musiała znosić przez Bojarską-Ferenc. "Zostałam nazwana hochsztaplerką, oszustką, byłam szkalowana i oczerniana w każdym wywiadzie. Spotkać? Wybaczyłam dawno, ale zapomnieć, nigdy nie zapomnę. I poznać bliżej nie chcę. Mam do tego prawo. Szanuję siebie i swoją przestrzeń" - napisała Chodakowska na profilu Dziedzica.
Przypomnijmy, co kilka lat temu na temat Ewy Chodakowskiej miała do powiedzenia Mariola Bojarska-Ferenc.
- Mam nadzieję, że kiedyś ktoś odpowie za propagowanie tych bzdur. Jeśli w trakcie ćwiczeń ktoś wymiotuje, to oznacza, że trener nie jest profesjonalistą, tylko hochsztaplerem! - powiedziała w jednym z wywiadów.
W innym zarzuciła Chodakowskiej brak wykształcenia.
- Nie chciałabym się na jej temat wypowiadać. Chciałabym się wypowiadać na temat profesjonalistów, ale jeśli ktoś chce być uważany za profesjonalistę, to musi być odpowiedzialny w każdym calu. I tyle. A to, czy mam do powiedzenia, to zobaczymy. Ja widziałam jej dyplom na internecie, jestem przerażona. Był to dyplom niepodpisany. Widziałam też ćwiczenia, które zatkały krótko mnie - mówiła Bojarska-Ferenc.
Wydawało się jednak, że konflikt oby pań od kilku lat jest już w zawieszeniu. Jak myślicie, czy teraz Bojarska-Ferenc znów dopiecze Chodakowskiej?
Którą sportsmenkę popieracie?