Śmierć Krzysztofa Krawczyka jest ogromnym ciosem dla jego żony Ewa Krawczyk. Wdowa straciła miłość swojego życia i musi teraz uczestniczyć w przepychankach słownych. Nerwy puściły bowiem bliskim wielkiego piosenkarza… Między innymi Marianowi Lichtmanowi (74 l.), jednemu z Trubadurów, w których to latami śpiewał Krawczyk. Przez ostatni rok koledzy z zespołu nie mieli ze sobą kontaktu. Lichtman twierdził w wywiadach, że Krawczyk celowo został odcięty od przyjaciół i martwił się, że nie może się z nim skontaktować. Przyznał również, że miał żal do Ewy, że nie poinformowała go o śmierci przyjaciela.
- Nie byłem przez nią poinformowany o śmierci Krzysztofa. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nie wiem, dlaczego tak się zachowała, ale miała prawo. Ostatnio było dużo stresów, bo nie wiedziała, czy jej mąż przeżyje. Nie chodzi o to, że wybaczam, ale rozumiem to - mówił w jednym z wywiadów.
Mocna wymiana zdań
Napięcie wzrosło podczas pogrzebu. Lichtman wyznał, że syn zmarłego artysty Krzysztof junior był bojkotowany na pogrzebie ojca. Wtedy też za pośrednictwem Facebooka doszło do ostrej wymiany zdań między nim a menedżerem Krawczyka Andrzejem Kosmalą (74 l.).
Perkusista Trubadurów tłumaczy nam, że chciał dotrzymać obietnicy, którą złożył wiele lat temu Krawczykowi. – Zanim Krzysztof jeszcze związał się z Ewą, miał do mnie prośbę. Powiedział mi: „Jeżeli coś ze mną się stanie, nie daj zrobić krzywdy mojemu synowi”. Dlatego spełniam jego testament – mówi „Super Expressowi”.
Żona Krawczyka wydała oświadczenie
W końcu głos zabrała wdowa. „Mam dość Twojego mieszania się w nasze sprawy. Przyjacielem mojego Krzysia oddanym na całe życie i teraz jest Andrzej Kosmala. Krzysztof Junior nagrał piękną płytę z Ojcem. A ja jemu krzywdy nigdy nie zrobię. Rozmawiałam z moim mężem o tym. Płacę od 15 lat za niego alimenty na jego dziecko i nadal będę to robić, opłacam fundusz emerytalny i jego mieszkanie i opłaty. Wszystko, co się należy Synowi Juniorowi dostanie, ale to jest proces, który trwa” – zaapelowała do muzyka.
Jakby tego było mało, okazało się, że prowadzona jest zbiórka poza wiedzą najbliższych Krawczyka. „Proszę Państwa! Ręce opadają! Znowu ktoś podszywa się pod Wielkiego Artystę. Robi to dla wyciągnięcia pieniędzy dla siebie” – napisał Kosmala.