Chociaż oboje są już w podeszłym wieku, kochają się jak nastolatki. Jedno nie wyobraża sobie życia bez drugiego. Kiedy kilka lat temu pan Jan zachorował na raka, poddał się i nie chciał walczyć. Dopiero długie rozmowy z żoną dodały mu siły i pchnęły do walki. Dzięki ukochanej pokonał chorobę.
- Wiadomo, że miłość czyni cuda! Gdyby nie Hania, nie pokonałbym choroby. Wiele jej zawdzięczam. Była przy mnie w najcięższych chwilach, walczyła razem ze mną i lekarzami o moje życie - mówi.
Po latach nikt nie spodziewał się, że role się odwrócą. Teraz to on jest dla niej wsparciem. Pani Hanna bowiem ciężko choruje, ma problemy z nerkami i wymaga stałej opieki. Marzeniem pary było wspólne spędzenie 60. rocznicy ślubu na Jasnej Górze. Częstochowa jest im bowiem bardzo bliska. Na Jasną Górę pan Jan udał się jednak sam, tam modlił się o zdrowie dla żony. Jak wyznaje w rozmowie z nami - rocznicę oboje spędzą w domu, bez gości.
- Nie będzie żadnego przyjęcia z tej okazji. Nic z tych rzeczy. Spędzimy ten dzień normalnie, w domu bez żadnych uroczystości. Będziemy oczywiście we dwoje - mówi "Super Expressowi" i dodaje z nostalgią: - 60 lat razem to jest starość.
Zobacz: Młynarska do Rozenek i reszty: "Robicie z siebie idiotów!"
Jak Kobuszewskim udało się przetrwać ze sobą tyle lat?
- Nie mam recepty na udane małżeństwo, nam się po prostu powiodło. Życzę wszystkim, żeby doczekali przede wszystkim w zdrowiu takich rocznic - mówi Jan Kobuszewski.
Para doczekała się jednej córki, Maryny (56 l.).