O castingu dowiedziała się w ostatniej chwili od koleżanki. "Znasz rosyjski, może zgarniesz drugoplanową rolę" - usłyszała. Niewiele o Annie wiedziała, ale gdy mama powiedziała, że to była ulubiona piosenkarka dziadka i babci... - Wtedy pomyślałam: "Ja muszę to wygrać" - mówi nam Joanna i dodaje: - Myślę, że Rosjanie uważali, że najlepiej wrażliwość Anny German odda właśnie Polka.
Na castingu musiała zagrać jedną z najcięższych chwil z życia piosenkarki. - Anna leży w szpitalu, a obok jest jej ukochany Zbyszek Tucholski. Ona dowiaduje się od lekarzy, że nie będzie nigdy chodzić. Kochając tego mężczyznę, mimo wszystko prosi: "Odejdź". Chce zrezygnować ze wszystkiego, co jest jej bliskie... - wspomina aktorka.
Wypadek samochodowy we Włoszech i to, co zdarzyło się po nim, to jedne z najtragiczniejszych momentów w życiu legendarnej piosenkarki. Dziesięć dni leżała w śpiączce. Pół roku była cała w gipsie, w bezruchu patrzyła w jeden punkt. A potem wyrok lekarzy... Jak wiara i miłość tych dwojga ludzi musiała być wielka i niespotykana. Zbyszek ćwiczył z nią w bólu i we łzach. Anna stanęła na nogach po trzech latach. I gdy ich życie wyszło na prostą, gdy urodził się im syn Zbigniew (37 l.), a Anna koncertowała po świecie, znowu przyszły dramatyczne wieści. Nowotwór!
- Myślę, że wystraszona lekarzami i szpitalami Anna zaniedbała chorobę, bo koncertowała niemal do końca. Była osobą wierzącą, czytała Biblię, którą dostała od babci. Ochrzciła się niedługo przed śmiercią. W domu, bo do kościoła nie miała już siły pójść - kończy opowieść o swojej bohaterce Joanna Moro.