Film Patryka Vegi miał obnażyć świat polskiej polityki, niestety niczego, prócz tego, co można było przez ostatnie lata oglądać w programach informacyjnych, się nie dowiemy. To tak, jakby porozmawiać z kimś, kto na polityce w ogóle się nie zna, ale mimo to się wypowie: "Panie! Oni tam wszyscy niemoralni są, łapówki biorą. Sodoma i Gomora". Czy kogoś to zaskoczy lub zaszokuje? Nie, ale może np. zniechęcać do pójścia na wybory. Bo wydźwięk "Polityki" jest taki, że nawet jeśli ktoś jest ideowcem, chce walczyć o jakąś słuszną sprawę, to psa z kulawą nogą nie zainteresuje to, co ma do powiedzenia. Nawet jeśli zrobi przy tym efektowny striptiz. A ci co wychodzą na ulicę i wołają "Konstytucja! Konstytucja"? Z filmu dowiemy się, że to pijacy, narkomani i gwałciciele dziewic, którzy za pieniądze zrobią dosłownie wszystko.
Swoją drogą, ciekawe czy Maciej Stuhr (44 l.) i Daniel Olbrychski (74 l.) zdawali sobie sprawę, jaki będzie wydźwięk filmu, w którym zagrali - że będzie mocno ocieplał wizerunek filmowego Prezesa i pokazywał, że wszelkie oddolne inicjatywy nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Znając dotychczasowe poglądy polityczne i inicjatywy aktorów, można mieć wątpliwości.
Pod względem filmowym to najmniej "vegowski" z filmów Patryka Vegi. Nie ma w nim wielkiego rozmachu, efektownych pościgów czy wybuchów. Przekleństw jest sporo, ale też jakby mniej rzucają się w oczy. Przerysowana charakteryzacja chyba ma podkreślić groteskowość niektórych fragmentów "Polityki", ale tylko fragmentów. Bo tak naprawdę nie wiadomo, czy ten film to karykatura, thriller czy dramat.
Jeśli zwiastun wydawał się Wam zachęcający, to warto wiedzieć, że już nic bardziej efektownego w nim nie zobaczycie. "Polityka" jest nudnawa, nieśmieszna, niestraszna, ale na pewno - bez względu na partię, którą popieramy - zniechęcająca do jakiegokolwiek angażowania się w sprawy rządzenia państwem. Nawet do pójścia na wybory. Komu więc najbardziej może zaszkodzić?