- Co się pani najbardziej podoba w roli Klary?
- Jej niejednoznaczność i wielowymiarowość. Widz nie wie o niej wszystkiego do końca, a jednocześnie Klara budzi zaufanie i sympatię. Jest ambitna, zdolna, wydaje się, że rozsądna, a jednocześnie ma skłonności do żonatych mężczyzn. Silna i ambitna, a jednocześnie krucha i potrzebująca męskiego ramienia.
- Jak pracuje pani nad tą postacią, jak ją tworzy?
- Tak jak staram się pracować zawsze - zadając sobie jak najwięcej pytań o tego człowieka, o postać - i jednocześnie podpatrując dziewczyny mijane na ulicy. Podpatrując, to znaczy starając się zajrzeć w ich wnętrze. Zastanawiam się nad ich myślami, lękami i tęsknotami. Sądząc po wyrazach sympatii, jakie mnie codziennie spotykają - chyba ta metoda działa.
- Była pani aktorką Teatru Współczesnego, występowała w Teatrze Nowym w Poznaniu. Czym jest dla pani teatr - spełnieniem, wyzwaniem, a może jeszcze czymś?
- Zapomniała pani dodać, że od kilku lat jestem aktorką Teatru Powszechnego w Warszawie, gdzie gram teraz w "Złym" i w "Czarownicach z Salem". Teatr jest miejscem, gdzie w skupieniu można i należy mówić o rzeczach najważniejszych i najdonioślejszych. Tak, teatr to największe aktorskie wyzwanie, co nie znaczy, że przy tak postawionej poprzeczce łatwo w nim o spełnienie.
- Którą z ról uważa pani za swój największy sukces i dlaczego?
- Wierzę, że największe sukcesy ciągle przede mną. Nie dlatego, że mam poczucie niedosytu, tylko dlatego, że nie lubię oglądać się za siebie i wierzę, że ważne jest to, co ciągle przede mną. Zresztą jak się mierzy sukces?
- Jakie jest pani życiowe motto? Czym się pani kieruje w życiu?
- Mieć jedno motto na życie to znaczy zamknąć się w jednej, dwóch linijkach. Nie mam motta, nie chcę mieć. Sercem się kieruję, proszę pani, rozsądkiem i kobiecą intuicją.
- Jak spędza pani wolny czas? Kino, dobra książka, a może aktywnie i na sportowo?
- Wszystkiego po trochu, pod warunkiem że w podróży, najchętniej w Afryce albo we Francji. Uciekam daleko od wszystkiego, kiedy tylko mogę. A jak nie mogę, jadę rowerem na basen, a potem okładam się w łóżku książkami.
- Gdyby mogła pani cofnąć czas, co by pani zmieniła?
- Nic bym nie zmieniła. Wierzę, że wszystko jest po coś, tylko trzeba umieć czytać znaki, jakie daje los. Chociaż nad paroma sprawami zastanowiłabym się jeszcze raz. No i żal mi paru moich złości, paru niesprawiedliwych słów.