Paulina Młynarska, znana ze swoich feministycznych poglądów, nie czuje się dotknięta słowami Jarosława Kaczyńskiego, które padły pod Trybunałem Konstytucyjnym podczas marszu poparcia dla PiS'u oraz w wywiadzie dla TV Republika. Dziennikarka napisała o tym w oświadczeniu. Jak to możliwe, że Młynarska, feministka a do tego osoba o lewicowych poglądach, nie strzępi języka po słowach Kaczyńskiego na temat poczynań poprzedniej władzy? Jak się okazuje dziennikarka przybrała zupełnie inną taktykę. Jej metodą sprzeciwu jest... czas, a właściwie cierpliwe czekanie na rozwój wydarzeń. Odpowiedź Pauliny Młynarskiej na słowa Jarosława Kaczyńskiego przytaczamy poniżej:
Szanowny Panie Prezesie, czcigodni moi znajomi, którzy zagłosowaliście na szanownego Prezesa. Rodacy i rodaczki!
Mam 45 lat. Od 30 lat pracuję zawodowo. Nigdy nie wzięłam od państwa złotówki w jakiejkolwiek formie, nie licząc kilku dni na L4. Płacę podatki, ZUS i uczciwie zatrudniam osoby, które pracują w mojej firmie. Angażuję się w życie społeczne. Wspieram akcje charytatywne. Wychowałam córkę, która także pracuje i nie jest obojętna na sprawy społeczne. Jestem niewierząca. Jestem osobą o lewicowych poglądach. Jestem feministką. Czy naprawdę, waszym zdaniem, czyni mnie to Polką najgorszego sortu? Wasza pogarda dla moich poglądów, dla mojego stylu życia i przekonań, mnie nie dotyka. Ona się obróci przeciw Wam. Ja poczekam.
ZOBACZ: Marsze 13 grudnia Warszawa. Demonstracja pod domem Kaczyńskiego