Paulina Smaszcz reaguje na zdjęcie Macieja Kurzajewskiego z synami
Kilka godzin temu pokazaliśmy zdjęcie Macieja Kurzajewskiego z synami i wnukiem, które dziennikarz zamieścił na swoim profilu na Instagramie. W opisie znalazły się trzy serduszka, jednak to nie skupiło uwagę fanów. W komentarzach pojawiło się wiele nawiązań do Pauliny Smaszcz. "Ja to dam czas do godziny i pani petarda odpali, że dzięki niej ma Pan ponowny kontakt z synami", "Za ile petarda się odpali?" - pisali. Wygląda na to, że mieli rację. Kobieta-petarda szybko wystosowała obszerny komentarz do zdjęcia.
"Można? Można! I to jest właśnie rodzina. Rozwód, rozstanie, nowe związki nie mają znaczenia, gdy są dzieci. Dzieci nadal są rodziną związaną z ojcem lub matką. Nikt nie prawa ich porzucać, zostawiać, odrzucać lub „rozwodzić” się z dziećmi. I powtarzam po raz setny, że wiek dzieci nie ma znaczenia. Każde przeżywa to na swój sposób, bo dzieci kochają i ojca i matkę. Trzeba zrobić wszystko, żeby dzieci miały wspaniały kontakt z każdym z rodziców, bo to my dorośli powołaliśmy je na świat i jesteśmy za ich życie odpowiedzialni. Dorośli niech tworzą nowe związki, nowe relacje, nowe życie, ale pamięć i odpowiedzialność za WŁASNE DZIECI JEST NAJWAŻNIEJSZA" - zaczęła swój wpis.
Paulina Smaszcz przypomniała o swoich poronieniach i zapewnia: Teraz mogę spokojnie odejść
"Ta walki kosztowała mnie wiele, ale walczyłam jak lwica, o to, co stworzyłam 26 lat temu w przypadku Franka i 17 lat temu, walcząc o Julka, kiedy umarł jego bliźniaczy brat. Czekając na Julka straciłam jeszcze dwóch chłopców bliźniaków. Zawsze mówię, że jestem Mamą 5 synów. Dwóch wynagrodziło mi miłością te straty. Kocham Julka i Franka, niezależnie od tego co się dzieje, jak bardzo mnie krytykują i linczują media i hejtują ludzie. O ich dobro i mojej wnuczki będę walczyć do mojego ostatniego dnia życia. Ja w tej najważniejszej walce się nie liczę. Na mnie czas przychodzi dopiero teraz, kiedy od pewnego czasu, relacje taty z synami są już na spokojnej drodze, a nie na burzliwym morzu zagrożeń i niezrozumienia priorytetów. Teraz mogę spokojnie odejść, zniknąć lub budować swoje nowe życie" - dodała.