Kiedy do redakcji „Super Expressu” dotarła informacja o tym, że Maciej Kurzajewski podał swoją byłą żonę do sądu, gdyż nie spodobało mu się, iż odwiedziła jego matkę, panią Teresę Kurzajewską (74 l.) pod jego nieobecność, postanowiliśmy również skonfrontować sprawę z Pauliną Smaszcz, której przedstawiliśmy także treść wiadomości od naszego informatora, dotyczących rodzinnych relacji, m.in. z synami rozwiedzionej pary. Zainteresowana postanowiła odnieść się do wszystkiego w poniższym oświadczeniu.
Czytaj także: Maciej Kurzajewski nasłał policję na byłą żonę!
Oświadczenie Pauliny Smaszcz - cała treść
Wszystkie informacje przedstawione mi w trakcie rzeczonej rozmowy są nieprawdziwe i stanowią kontynuację prowadzonej na przestrzeni ostatnich miesięcy, kampanii nienawiści, mającej na celu wyłącznie zniszczenie mojego dobrego imienia, reputacji zawodowej i wizerunku.
Zwracam uwagę, że tytuły w portalach plotkarskich i newsowych, jak i sama treść pojawiający się materiałów prasowych na mój temat ukierunkowana jest wyłącznie na przedstawienie mnie jako kobiety pozbawionej szacunku do byłego małżonka i jego partnerki, zamiast na przedstawienie zainteresowanym obiektywnej prawdy w tej sprawie. Dyskurs medialny wygląda tak, że ja jako była żona jestem wiedźmą, mściwą i agresywną, a on milczący rozgrywający dobrem i miłością były małżonek. Niestety tak nie wygląda rzeczywistość i fakty.
W związku z przekazanymi informacjami stanowczo zaprzeczam doniesieniom Macieja Kurzajewskiego, że nachodzę nasze byle miejsce zamieszkania i jego mamę oraz moją byłą teściową, które przebywa w domu mojego byłego męża. Z moją byłą teściową Teresą Kurzajewską pozostaję w pozytywnych relacjach. Na posesji domu Macieja Kurzajewskiego byłam tylko raz, na prośbę moich synów, by sprawdzić czy pies BONO po wydaniu go przez Macieja wrócił jednak do domu. Mam na to świadków, którzy psa Maćkowi zwrócili na jego prośbę, po naszej rodzinnej interwencji. Z moją byłą teściową rozmawiałam bardzo miło i przyjaźnie, a na koniec ucałowałyśmy się życząc sobie zdrowia, ponieważ mama Maćka opowiedziała mi o swoim wypadku, który miał miejsce podczas nieobecności Macieja w Polsce. Zaoferowałem swoją pomoc i troskę. Moja teściowa to starsza, przyjazna, miła osoba, która doskonale zna powód i przyczynę, dlaczego rozwiodłam się z Maciejem. Jest jego mamą i zawsze go będzie kochać, co rozumiem doskonale. Kłamstwa Macieja, manipulacje, oszczerstwa, tylko po to by obronić swój kłamliwy wizerunek medialny oraz walkę o pieniądze, osiągnęły szczyt. Nie dam okraść moich synów i przyjmując wszystkie najgorsze obelgi i kłamstwa, które są wypowiadane na mnie za plecami, przez pseudoinformatorów, pseudo jego znajomych, pseudopopleczników, przyjmuję z godnością i biorę je na siebie. Ja przynajmniej mówię o tym co się dzieje głośno, nie kłamiąc i nie manipulując. Wielokrotnie stawałam w obronie Macieja w jego życiu zawodowym, ratując jego pozycję zawodową, którą mógł stracić, pisząc oświadczenia, mówiąc o nim dobrze, rozmawiając z jego ówczesnymi szefami, którzy chcieli się pozbyć go z TVP. Teraz już czas stanąć wyłącznie w obronie prawdy i zawalczyć by moi synowie otrzymali to na co zapracowałam przez wiele lat, bo pracuję ciężko od 16 go roku życia, a mój były mąż wiążąc się ze mną nie posiadał nic. Zajmował się rozstawieniem obrazów. Kochałam, wspierałam, promowałam, managerowałam, prowadziliśmy razem firmę i pomagałam mu ze wszystkich sił. Przez ostatnie miesiące pod kątem życia i prawa obowiązującego w Polsce, okazał się osobą, której w ogóle nie znam. Zawiódł całą rodzinę i naszych przyjaciół. Nikt mu już nie wierzy. Pozostał mu tylko ten wykreowany wizerunek uśmiechniętego kłamczucha, w którym nie ma za grosz uczciwości i tego Maćka, którego żoną byłam 23 lata. Wybaczam zło mi wyrządzone, ale nigdy go nie zapomnę. Chcę iść dalej przez życie. Chcę żyć według własnego systemu wartości i dbać o swoje upadające zdrowie, bo chcę być wsparciem dla synów i ich partnerek oraz przyszłych wnuków, mojej Mamy oraz kobiet, które mnie potrzebują.