Paulina Smaszcz, jak sama przyznaje, jest ofiarą hejtu i otrzymuje wulgarne wiadomości na swoim profilu na Instagramie. - Tam, gdzie są wulgarne słowa i gdzie ewidentnie się we mnie uderza, to ja po prostu przeważnie te osoby blokuję. Albo wyobraź sobie, że ktoś mnie nazywa dzi..., zdzirą, ku..., itd. Wchodzisz na ten profil, a tam mama z dzieckiem, mama z gromadką dzieci, albo starsza pani z pieskiem - zaczęła opowieść w programie „Moon Talk". Nie to jednak okazało się najgorsze. - To jest niesamowite, że można życzyć mi śmierci – dodała Paulina i zaczęła przytaczać wpisy: „obyś zdechła, ty i twoje pomioty”, czyli moje dzieci. Chciałam powiedzieć, że moja droga do macierzyństwa była bardzo trudna. Powinnam mieć pięcioro synów, niestety mam tylko dwóch, bo tylko dwóch nam się uratowało, i tych dwóch mam i kocham, i oni wynagradzają mi wszystko.
Groźby dotyczą też jej zwierząt.
- Ludzie wrzucają mi kartki do skrzynki, wiedząc, gdzie mieszkam: „oby zdechły twoje psy" i „uważaj na nie"... - kontynuowała.