Paulina Smaszcz wypowiedziała wojnę Izabeli Janachowskiej, jej mężowi i Iwonie Pavlović. Na celebrytkę spadła prawdziwa lawina krytyki. Internauci często piszą, że są zażenowani. Zarzucają Paulinie, że wchodzi do cudzego życia, ocenia je i obraża ludzi. 49-latka zapewnia, że krytyka, która wylała się na nią w sieci, spływa po niej, jak po kaczce. W najnowszym wywiadzie, którego udzieliła Annie Zejdler w podcaście "Porażka, czyli sukces", wyznała jednak, że obecna sytuacja i lawina negatywnych komentarzy o jej osobie, nie najlepiej wpływa na jej najbliższych.
- Moja mama płacze, bo jest zrozpaczona tymi komentarzami. Mówi: "Dziecko, po co ci to?". Tym bardziej, że moja mama bardzo lubi Maćka i w ogóle ma też z nim bardzo dobre relacje. Ja mówię: "Mamo, ja nie powiedziałam o nikim niczego złego. Nie użyłam żadnych przymiotników, które by były wulgarne, agresywne, które by kogoś deprecjonowały. Powiedziałam prawdę". To wszystko - mówi Paulina Smaszcz.
Zapewnia też, że w ogóle nie przejmuje się czytając negatywne komentarze o sobie, jednak zaważa, że rykoszetem odbija się też jej rodzinie.
- Mama wiesz, jest 70-latką, która chciałaby mieć już spokojne życie, aczkolwiek jest taką rześką staruszką. Jej się też gęba nie zamyka i po prostu jest taka bardzo energetyczna i energiczna, ale jest zrozpaczona tymi komentarzami. Ona jest z pokolenia PRL-u i mówi: "A co ludzie powiedzą?". Ja mówię: "Mamo, jacy ludzie? Dla mnie jesteś ważna. Ty, Franek, Julek i trzech moich przyjaciół" - oświadcza Paulina Smaszcz.
Co o tym myślicie? Piszcie w komentarzach.
Polecany artykuł: