- Kiedy mniej więcej dwa lata temu wsiadałem do pociągu z napisem "Toruń Copernicus", nie umawiałem się z nikim, że w połowie naszej podróży ten pociąg zacznie skręcać w kierunku Brazylii, Wenezueli, rejonów, które nie są moimi ulubionymi klimatami, więc na pierwszym zakręcie postanowiłem wyskoczyć. Nie przedłużyłem umowy - opowiada magazynowi "Pani".
Zobacz: Paweł Małaszyński to szczęśliwy tata. Cieszy się, bo ma wymarzoną córeczkę!