Paweł Burczyk otworzył się na temat autyzmu swojej córki. "Siła miłości jest większa, niż siła wściekłości"

2022-11-26 7:30

Paweł Burczyk (53 l.) i jego rodzina początkowo byli zdruzgotani diagnozą zaburzeń ze spektrum autyzmu u swojej córki, Wiktorii. Dziewczynka miała zaledwie 9 lat, kiedy stwierdzono nieprawidłowości w jej rozwoju. Dodatkowo działo się to w czasach, kiedy o spektrum autyzmu i objawach z tym związanych nie było jeszcze głośno. Jak udało im się poradzić sobie z wyzwaniem wsparcia małej Wiktorii i pogodzenia się z trudną sytuacją? Te słowa krzepią!

Paweł Burczyk otworzył się na temat autyzmu swojej córki. Siła miłości jest większa, niż siła wściekłości

i

Autor: AKPA/Baranowski

Paweł Burczyk wspomina, jak trudno było pogodzić się z diagnozą jego córki. Wspiera innych rodziców! "Przeszliśmy przez wszystkie te etapy, które najczęściej kojarzą się z żałobą"

Paweł Burczyk razem z żoną Olimpią byli bliscy łez, kiedy usłyszeli diagnozę swojej córki. 9-letnia wówczas Wiktoria okazała się cierpieć na zaburzenia ze spektrum autyzmu. W tamtych latach o charakterze tego typu trudności w rozwoju dziecka niewiele jeszcze było wiadomo. Kiedy zorientowali się po raz pierwszy, że coś było nie tak?

Pierwsze sygnały dochodziły do nas, gdy córka była w przedszkolu. Powiedziano nam, że Wiktoria nie słyszy, nie mówi, że czyta z ruchu warg. Byliśmy otoczeni wieloma specjalistami, przejechaliśmy pół Polski, by przebadać jej słuch. Tak samo było, gdy pojawiły się u niej inne zaburzenia. Wszędzie padało słynne: "dajcie jej czas, każde dziecko rozwija się inaczej i w swoim tempie". Przypomnę, że to było 20 lat temu, więc nie mówiono nam, że to spektrum autyzmu, nie znaliśmy takich pojęć - relacjonował Paweł Burczyk w rozmowie z Kaliną Szymankiewicz w programie "Co za Tydzień".

Kiedy po raz pierwszy w gabinecie lekarza usłyszeli słowo "autyzm", nie potrafili się z tym pogodzić. To jednak przyszło później.

Przeszliśmy przez wszystkie te etapy, które najczęściej kojarzą się z żałobą. Pierwsza reakcja to właśnie to, co pani wymieniła, że to jest niemożliwe. Później przyszły myśli, że to moja wina, dlaczego mnie to spotkało, co ja bym mógł jeszcze zrobić… To są te uczucia. Później jest pogodzenie i wdzięczność, a w stopniu najwyższym miłość. Nam to chwilę zajęło, ale przeszliśmy te wszystkie etapy. Teraz Wiktoria ma 20 lat, a my dzielimy się swoim doświadczeniem z innymi rodzicami - wspominał trudne momenty Paweł Burczyk.

Na poprawę sytuacji nie czekali z założonymi rękami. Postanowili działać i wspierać w tym także innych rodziców, borykających się z problemem ostracyzmu społecznego i tabu wokół choroby.

Działamy jak poradnia psychologiczna. Można do nas zadzwonić, napisać. Kontaktują się z nami rodzice, którzy dopiero poznali diagnozę i potrzebują wsparcia. Są też takie przypadki, że ktoś w rodzinie nie akceptuje dziecka z autyzmem. Na przykład ojciec, który mówi, że w jego rodzinie nie było debili, więc to nie jest jego dziecko. Dziadkowie wściekają się, nazywając wnuka z autyzmem niewychowanym bachorem. Słyszę różne wersje. Od niektórych odsuwają się przyjaciele, bo boją się, że ich dzieci zarażą się autyzmem - tłumaczył Paweł Burczyk tłumacząc, że przed społeczeństwem jest jeszcze wiele pracy, aby osoby cierpiące na podobne zaburzenia mogły czuć się normalnie.

Jak dodawał, sami z żoną musieli stopniowo uczyć się, jak dotrzeć do Wiktorii.

Najczęściej słyszeliśmy: "ale niewychowana, pani weźmie to dziecko, pan nauczy dziecko… niewychowany bachor, dlaczego tak krzyczy" itd. Olimpia nauczyła się na to nie reagować. Gdy byliśmy na etapie zaprzeczania i buntu, to agresja Wiktorii przechodziła na nas. Jak ona zaczynała krzyczeć, to my też krzyczeliśmy. Dopiero gdy zobaczyliśmy, że aby przestała krzyczeć, wystarczy, że ją przytulimy i powiemy "kocham cię", zrozumieliśmy, że siła miłości jest mocniejsza niż siła wściekłości. Zawsze się tak uspokajała i uczyliśmy tego ludzi dookoła - choć nie był to łatwy proces, Pawłowi Burczykowi i jego rodzinie udało się wypracować model funkcjonowania, dzięki któremu Wiktoria mogła rozwijać się w podobny sposób, co rówieśnicy.

Jak przypadłość Wiktorii wpłynęła na karierę zawodową Pawła Burczyka? Podkreślał, że udało im się z żoną osiągnąć sensowny kompromis.

Od momentu narodzin Wiktorii wszystko robiliśmy razem z Olimpią. Tak ułożyliśmy życie jeszcze przed diagnozą. Przeprowadzaliśmy się tam, gdzie akurat pracowałem. Zjeździliśmy kawał świata z dziećmi. To był mój warunek, gdy angażowałem się w zagraniczne produkcje (...). Przechodzimy przez to razem. Nigdy nie było czegoś takiego, że Olimpia wychowuje, a ja zarabiam. Nie w każdym związku tak jest - wyjaśniał Paweł Burczyk, pokrzepiając innych rodziców, wychowujących autystyczne dzieci. Trzymajcie się ciepło!

Sonda
Czy Ty też masz przypadki autyzmu w rodzinie?
Poradnik Zdrowie: Żyję z autyzmem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki