"Młode wilki": Powstanie trzecia część kultowego filmu?
"Młode wilki" to jeden z tych filmów, które stały się głosem pokolenia. Produkcja jest dzisiaj dziełem kultowym, które z nostalgią wspomina pokolenie przełomu lat 80. i 90. Film oddawał ducha swojej epoki. Wielu młodych ludzi po upadku komunizmu stanęło przed szansą na szybkie wzbogacenie się, często drogą nielegalną i kolorowe, ekscytujące życie, tak jak "Cichy" (Jarosław Jakimowicz), "Biedrona" (Paweł Deląg) i "Cobra" (Tomasz Preniasz).
Grupa 19-latków pracuje dla szefa szczecińskiego gangu przemytników "Czarnego" (Alex Murphy). Dołącza do nich kolega – szkolny prymus Robert (Piotr Szwedes), który chce zaimponować Cleo (Michelle Cleo Godsey), córce bogatego bieznesmena. Młodzi aktorzy z filmu z dnia na dzień stali się gwiazdami.
Od kilku lat pojawiają się doniesienia o powstaniu trzeciej części sagi. Pewien czas temu Piotr Szwedes w rozmowie z Michałem Misiorkiem, potwierdził, że jest gotowy wejść na plan. Jednak podstawą jego powrotu do "Młodych wilków" jest dobry scenariusz.
Do tych doniesień odniósł się również Jarosław Jakimowicz. W rozmowie z Plejada wyznał, że nikt się z nim nie skontaktował w tej sprawie. Nie kryje swojego żalu. Zwłaszcza, że od 30 lat niemal codziennie ktoś go pyta o "Młode wilki". Dodał, że "walczyli i wymuszali wielokrotnie powstanie kontynuacji filmu". Dlaczego się nie udało? Według Jakimowicza odpowiada za to "czynnik ludzki".
Przez tyle lat tego nie zrobiliśmy. Powody były przeróżne i choć wiele osób tak myślało, nie zawsze chodziło o pieniądze. Najczęściej o czynnik ludzki - stwierdził.
Zobacz również: Magdalena Ogórek nie wytrzymała! Grubą kreską odcina się od Jakimowicza
Jarosław Jakimowicz ostro o Pawle Delągu
Zaznaczył też, że to on i Piotr Szwedes byli najbardziej zdeterminowani w walce o powstanie kontynuacji. Wiele czynników uniemożliwiało jednak rozpoczęcie prac. Były gwiazdor TVP wypowiedział się również na temat innego kolegi z planu, Pawła Deląga, z którym od wielu lat pozostaje w konflikcie. Z mocą stwierdził, że już nigdy nie poda mu ręki.
I tutaj wyjaśnię, dlaczego nigdy już nie podam ręki Pawłowi Delągowi. Założyliśmy wtedy tzw. spółdzielnię – ja, Piotrek Szwedes, Zbyszek Suszyński i Paweł Deląg. Siedzieliśmy przy ul. Żurawiej i umówiliśmy się wszyscy, że jeżeli będą chcieli zrobić jakiś zły ruch wobec któregoś z nas albo zaczną nam obniżać stawki finansowe, to my będziemy mieć jedną stawkę, a kto wynegocjuje sobie więcej, to jego sprawa - zaczął.
Wtedy nas czterech nie usuną, bo wycofujemy się razem i nie robią filmu. I rzeczywiście takie ruchy zrobił pan Bogusław Job, który miał być producentem. On położył mnóstwo produkcji. Próbował nas ograć i oszukać. Żamojda nie do końca postawił się po naszej stronie. No i się z tego wymiksowaliśmy – ja, Szwedes, Suszyński i czekaliśmy na to, jaką decyzję podejmie Paweł Deląg. A on wtedy powiedział, że dostał od Joba bardzo dobrą propozycję i nie zamierza rezygnować. To jest najbardziej podłe i fajansiarskie zachowanie jakie tylko może być. Dlatego nie podam mu już ręki. (...) Nigdy nie wybaczę mu tego, jak się wtedy zachował - dodał Jakimowicz.
Jarosław nie kryje, że ma do Deląga żal. Tak wielki, że nie chce już nim w ogóle pracować. To był jeden z jego warunków przy powrocie do "Młodych wilków".
To nie pierwszy raz, gdy nie było im ze sobą po drodze. Zaczęło się od tego, że Paweł Deląg w dość niepochlebnym tonie wypowiedział się o swoim dawnym znajomym i jego telewizyjnej karierze. Urażony prezenter w odpowiedzi oskarżył aktora o prowadzenie podwójnego życia oraz homoseksualizm. Stwierdził też, że jeśli sprawa trafi do sądu, to przedstawi mocne dowody na swoje słowa i listę kochanków aktora, która zniszczy spokojne życie wielu rodzin.
Zobacz również: Mocne słowa Jarosława Jakimowicza wobec Pawła Deląga. Przekroczył granicę?