Królikowski, który w serialu "Ranczo" odgrywał rolę Kusego, wyznał w
wywiadzie dla magazynu "Film", że niegdyś było mu w życiu bardzo źle.
-
Miałem moment totalnego kryzysu - wspomina Aktor. - Wylądowałem we
Wrocławiu, nie miałem pracy ani pomysłów na robotę. Trwało to chyba dwa
lata. Kiedy w desperacji rozważałem możliwość występów jako święty
Mikołaj, pomyślałem, że to już koniec. Na dodatek, w tym samym czasie,
dopadła mnie infekcja, która spowodowała paraliż połowy twarzy.
Wyglądałem jak ofiara nieudanego eksperymentu medycznego. Żadne
antybiotyki nie działały, nic nie pomagało. Podjąłem wtedy dramatyczną
decyzję, że jest już tak źle, że chyba ze sobą skończę. Nie żartuję,
naprawdę chciałem się zabić - opowiada.
Patrz też: Paweł Królikowski zarobi w rok pół miliona!
Królikowski poważnie myślał o skończeniu z samym sobą i gdyby nie reżyser Jan Jakub Kolski (54 l.), mogłoby już go nie być na tym świecie.
- Poszedłem do monopolowego i kupiłem litr wódki z myślą, że to już finał. W drodze do domu spotkałem Jaśka Kolskiego, który powiedział mi: "Cieszę się, że się spotykamy, od kilku dni nieustannie próbuję cię złapać, mam dla ciebie propozycję". Pokazałem mu tę swoją sparaliżowaną gębę i powiedziałem: "Jaką propozycję? Zobacz jak wyglądam". Kolski podumał chwilę, po czym powiedział: "Nie jest dobrze, ale połowę twarzy masz ok, to nakręcimy tylko lewy profil". Pewnie do dzisiaj nie wie, że być może uratował mi wtedy życie - wyznał Królikowski.
Podejrzewalibyście sympatycznego aktora o coś takiego?