Paweł Królikowski pilnuje Antka K. po pijackiej awanturze z policją ZDJĘCIA

2011-03-25 16:15

To zapewne był najgorszy dzień w życiu Antoniego K. (22 l.). Dla młodego aktora, znanego z serialu "Dom nad rozlewiskiem", środa zaczęła się pijacką awanturą z policją w centrum Warszawy i noclegiem w izbie wytrzeźwień. Od południa był przesłuchiwany w komendzie policji, gdzie dostał trzy poważne zarzuty. Nic dziwnego, że po południu cały czas pilnował go sławny ojciec.

Środę, 23 marca, młody Antoni zapamięta na całe życie. Syn pary aktorów, Małgorzaty (47 l.) i Pawła Królikowskich (50 l.), spędził ten dzień w komendzie przy ul. Wilczej w Warszawie. Został tam przewieziony z izby wytrzeźwień, do której trafił w nocy, bo był kompletnie pijany, miał we krwi 1,9 promila.

Ale niestety, aktor znany z serialu "Dom nad rozlewiskiem", nie tylko wypił. Zanim trafił na izbę, zaatakował policjantów. Około godz. 1 w nocy z wtorku na środę szedł środkiem ul. Kruczej, głośno się zachowując.

Przeczytaj koniecznie: Pijany aktor Antoni K. do policjantów: Załatwię was, jeb... psy! Jesteście gównami! ZDJĘCIA

Towarzyszyli mu dwaj kompani, także aktorzy, Jakub W. (28 l.) i Michał L. (37 l.). Oni mieli po 0,6 promila. Kiedy znajdujący się w pobliżu patrol zauważył mężczyznę idącego środkiem jezdni, wymachującego i pokrzykującego do kierowców, nakazał mu zejść na chodnik. Wtedy Antoni K., jak opowiadał świadek zdarzenia, zaczął swój niechlubny monolog.

- Już nie pracujecie, ku...sy. Załatwię was, jeb... psy! Moja papuga was zje. Jesteście gównami - krzyczał.

Był agresywny, jeden z policjantów w szarpaninie ucierpiał, ma uszkodzony palec.

Po złożeniu zeznań Antoni K. został odebrany z komendy przez znajomych. Pojechał na ul. Chełmską, gdzie mieszczą się m.in. wytwórnia filmowa oraz agencja aktorska reprezentująca interesy jego rodziny. Spędził tam chwilę, jak okazało się później, oczekując na ojca.

Tato zaparkował wóz przy tylnym wyjściu. Gdy Antoni K. dowiedział się, że ojciec już jest, natychmiast wsiadł do samochodu. Było kilka minut po godz. 17, gdy senior i junior odjechali. A potem dalszą część dnia spędzili razem. Ojciec nie odstępował syna na krok.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają