Paweł, odkąd został ojcem bliźniaków, nie zaprzątał sobie głowy pracą. Wolał sprawdzać się jako rodzic. Ale w tym roku, gdy jego bliźnięta - niespełna dwuletni Janek i Franek - są już odchowane, na dobre powrócił na małe ekrany.
Patrz też: Wilczak z różą w pupie: Zrobiłem to z miłości
Wydaje się jednak, że Wilczak ma pewne obawy - boi się, że zapomniał szkolonego latami fachu. Zapewne dlatego razem z kolegą z planu Wojciechem Mecwaldowskim (30 l.) skoczył do jednej z warszawskich knajpek, by potrenować trudniejsze sceny. A trzeba przyznać, że rola Pawła jest wymagająca. Gra lekkoducha Adama, którego wreszcie dosięgła strzała Amora.
Przy szklaneczce coli aktorzy omawiali kolejne wątki i trudniejsze sceny. Pomysłów na to, jak zagrać i ująć widza musiało być wiele. Świadczyć o tym mogła chociażby bogata gestykulacja Wilczaka i uśmiech zadowolenia na twarzy.
I takie podejście do nowej roli się chwali, bo przecież liczy się nie tylko talent, ale i ciężka praca.