Zaczęło się od wpisu dziennikarki Karoliny Korwin Piotrowskiej (44 l.). - Magdalena Ogórek udowadnia, że dawanie praw wyborczych kobietom mogło jednak być pewnym błędem. Jak nie uda się jej zostać Prezydentem, zawsze jest dla niej miejsce w "Tańcu z gwiazdami". Ewentualnie jakiś epizod w "Warsaw Shore". Niech robi sobie, co chce. Byle nie za moje podatki - napisała na jednym z portali społecznościowych. Na te słowa zareagował Paweł z "Warsaw Shore".
- Nie wiadomo, czy SLD do końca wierzy w swoją kandydatkę. Jeżeli dla niej nie znajdzie się miejsce w partii, to będziemy czekać na nią w "Warsaw Shore". Z pewnością jej pojawienie się w programie zwiększyłoby notowania. Od samego początku było wiadomo, że pani Magdalenie bliżej do gwiazdy kina niż prezydentury. Wystarczy zbadać jej przeszłość filmową: grała w "Los chłopacos", "Na dobre i na złe", w "Lokatorach" - wylicza Paweł. - A jeżeli prawdą jest, że jej język "lata jak łopata", to stałbym się jej najlepszym przyjacielem na czas programu. Jej każdy krok to emocje podane dożylnie i sądzę, że nie tylko we mnie obudziłaby króla lwa - kwituje.