Dwa tygodnie temu pisaliśmy o szokującym poście Justyny Pawlickiej na Instagramie. Dziewczyna próbowała swoich sił w przedostatniej edycji Top Model. Nie udało jej się wygrać, ale zdobyła trochę popularności. Po programie postanowiła założyć firmę zajmującą się produkcją ubrań z futer naturalnych. Chyba nie za dobrze zna się na promocji, bo umieściła w sieci swoje zdjęcie z małym liskiem na rękach, które cynicznie podpisała: "Sezon na lisy oficjalnie uważam za otwarty! Czas na futra!". Celebrytkę zalała fala krytyki, do której przyłączyła się sama Joanna Krupa.
Ale Pawlicka zbytni się nie przejęła, a na pewno nie będzie się kajać. Chciała jednak wytłumaczyć swoje zachowanie w ostatnim programie Agnieszki Szulim "Na językach". Jednak tłumaczenie Pawlickiej pozostawia wiele do życzenia i wszystkich miłośników zwierząt utwierdza w przekonaniu, że bojkot jej firmy to słuszna sprawa.
- Podpis do zdjęcia był moim głupim żartem - mówi celebrytka. - To zostało źle odebrane. Nie zrobiłam krzywdy żadnemu biednemu liskowi. Lisy, hodowane na futra, są specjalnie do tego przystosowane. Trzeba pamiętać o tym, że to nie ja zabijam, nie ja oprawiam, tylko przedstawiam gotowy produkt, który sprzedaję. Ludzie obrażali mnie, obrażali moją rodzinę, ale ja się nie będę poddawać. To jest moja pasja i za to przepraszać nie będę. - mówi harda Pawlicka.
Podobno dla mody należy cierpieć, ale czy cierpieć muszą też bezbronne zwierzęta? Co sądzicie na ten temat? Kupilibyście futro u Justyny Pawlickiej?
Zobacz: Bojkot Justyna Pawlicka FUTRA trwa! Zobacz, jak zabijane są lisy [OKRUTNE]