Anula z "Wojny domowej" urodziła się pod niewłaściwą gwiazdą
"W życiu nie bardzo, ale przynajmniej w filmie mogłam być dzieckiem" - stwierdziła w jednym z wywiadów Elżbieta Góralczyk. Sympatyczna nastolatka o czarującym uśmiechu w castingu do roli Anuli z "Wojny domowej", pokonała o wiele bardziej doświadczone aktorki. Dla niej było to pierwsze doświadczenie z branżą filmową. Niektóre z pokonanych rywalek nie potrafiły pogodzić się z porażką i słały do niej pełne złośliwości listy.
Szczęśliwie cała ekipa filmowa przyjęła ją z otwartymi ramionami. Tu w końcu poczuła się jak w domu. Ekranowa rodzina otoczyła opieką 14-letnią aktorkę. "Grałam dziewczynę dla której ciotka i wujek zrobiliby wszystko. Wyobrażałam sobie, że dzieje się to naprawdę. Że oni są moimi rodzicami, a te pomieszczenia w hali zdjęciowej są moim drugim domem" - wspominała po latach w rozmowie z Faktem.
Jej prawdziwa rodzina była bowiem daleka od ideału. Jak sama mówiła - urodziła się pod niewłaściwą gwiazdą. "Urodziłam się pod niewłaściwą gwiazdą. Nic w moim życiu nie było tak, jak pragnęłam" - twierdziła. Rodzice aktorki chętniej sięgali po butelkę niż interesowali się dziećmi. Góralczyk musiała szybko dorosnąć, by zająć się młodszym bratem. Wspominała, że rodzicie zawsze znaleźli pieniądze na wódkę. Na buty dla dzieci już niekoniecznie.
Ojciec Elżbiety zmarł po premierze serialu. Po jego śmierci sytuacja wcale się nie poprawiła. Nastoletnia aktorka przejęła na siebie rolę żywicielki rodziny. Nie pomógł fakt, że uwielbiana przez widzów "Wojna domowa" nie spodobała się władzy. Nieoficjalnie mówi się, że jej największym wrogiem był Władysław Gomułka. Nie podobało mu się to, że młodzi ludzi ukazywani są jako lekkoduchy za nic mające narodowe święta, a produkcja jest "w żadnym razie nieprzydatna w kształtowaniu właściwych postaw obywatelskich”. Chociaż przyciągała przed ekrany miliony widzów, "Wojna domowa" musiała zniknąć z ekrany.
Zobacz również: Mąż zmusił aktorkę PRL-u do porzucenia kariery?! "Schował ją przed ludźmi"
Elżbieta Góralczyk: Zmarła po ciężkiej chorobie
Elżbieta Góralczyk zaczęła pracować jako modelka. Liczyła również na kolejne propozycje filmowe. Te jednak nie napływały. W 1971 roku zagrała w filmie "Nos", gdzie wcieliła się w służącą, a siedem lat później w jednym z odcinków serialu "Życie na gorąco". Chociaż jej aktorska kariera nie potoczyła się tak, jakby tego chciała, to nie porzuciła świata filmu. Po maturze poszła do szkoły charakteryzatorskiej i przez kilka lat pracowała w TVP.
W pierwszej połowie lat 70. wyjechała do Wiednia, gdzie poznała i poślubiła cenionego adwokata. Nie przypuszczała, że małżeństwo szybko przemieni się w koszmar. Dla męża nie była partnerką, ale służącą: "W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja - żona bogatego prawnika - prałam pieluchy na tarze". Mężczyzna znęcał się nad nią psychicznie, izolował do znajomych.
Po latach znęcania się wzięła rozwód. Jedyna córka aktorki obwiniała ją za rozpad rodziny i ucięła z nią kontakt. W jednym z rzadkich wywiadów Góralczyk stwierdziła, że nie ma do córki pretensji, a nawet ją rozumie. Ona nie mogła jej zapewnić stabilizacji, którą miała pod opieką ojca.
Niedługo później okazało się, że musi walczyć o swoje zdrowie i życie. Elżbieta Góralczyk przypadkiem odkryła, że cierpi na poważne problemy z nerkami. Przeszła wiele operacji i musiała się poddawać dializom. W chorobie mogła liczyć tylko na znajomych. Do samego końca broniła córki, która ją odrzuciła. "Kocham ją. Nie powiem o niej złego słowa i nikomu na to nie pozwolę" - mówiła dziennikarzowi "Faktu".
Elżbieta Góralczyk zmarła 16 stycznia 2008 roku. Miała niespełna 58 lat. Gdy umierała, była całkiem sama. Została pochowana na cmentarzu Sievering w Wiedniu. Wiadomość o jej śmierci dotarła do Polski dopiero po kilku miesiącach.
Zobacz również: Piękna Polka mogła być dziewczyną Bonda, została włoską gwiazdą. Skandale zniszczyły jej karierę?